Magdalena Fręch świetnie rozpoczęła sezon, bo podczas Australian Open dotarła aż do czwartej rundy, notując zresztą najlepszy wynik wśród reprezentantek Polski. Po turniejach w Dosze i Dubaju zanotowała z kolei życiowy sukces w światowym rankingu WTA - po raz pierwszy uplasowała się w czołowej "50" zestawienia. Notowana obecnie na 52. miejscu w rankingu tenisistka z Łodzi słabiej radziła sobie na mączce. Z turnieju w Madrycie odpadła po porażce w pierwszej rundzie z Jaqueline Cristian, z kolei w Rzymie wprawdzie awansowała do drugiej rundy, ale tam trafiła na Coco Gauff i przegrała z faworytką w dwóch setach. Fręch nie podbiła również kortów w Paryżu. Ponownie szybko przyszło jej zmierzyć się z dużo wyżej notowaną rywalką - tym razem w pierwszej rundzie trafiła na Darię Kasatkinę, która ograła naszą zawodniczkę 7:5, 6:1. Po Roland Garros 26-latka zaczęła przygotowywać się do sezonu na trawie, który zainaugurowała we wtorek w Nottingham. Polka do turnieju rangi WTA 250 przystąpiła rozstawiona z numerem "5". Turniejowa "1" przypadła Ons Jabeur, wyżej notowane od Fręch są też Marta Kostiuk, Katie Boulter i Clara Burel, która z turniejem pożegnała się jednak już w pierwszej rundzie, po porażce z Darią Saville. Fręch z kolei trafiła na zajmującą 95. miejsce w rankingu WTA Nao Hibino. Zaskakujące wyznanie Igi Świątek. Wypaliła wprost o końcu kariery Kapitalna Magdalena Fręch w pierwszym secie. Później Hibino doszła do głosu Spotkanie zaczęło się od serwisu Fręch, która wygrała gema bez straty punktów. A po chwili popracowała returnem i wypracowała dwa break pointy, jednak Hibino udało się wyjść z opresji. Zawodniczka z Łodzi szybko jednak dopięła swego - najpierw obroniła serwis, a następnie wykorzystała błędy rywalki, dołożyła świetne zagrania wolejem i forhendem, przełamując Japonkę (3:1). W kolejnych gemach Polka pokazała, że świetnie czuje się na nawierzchni trawiastej w Nottingham. Posyłała asy (w sumie cztery w pierwszym secie), wykorzystywała okazje przy serwisie rywalki i bez większych problemów, w 28 minut, wygrała pierwszego seta 6:1. Fręch dominowała nad rywalką niemal w każdym elemencie i stało się pewne, że jeśli Hibino chce odwrócić losy rywalizacji, musi znacznie poprawić swoją grę. Japonka wprawdzie dobrze zaczęła kolejną partię, bo pewnie wygrała gema serwisowego, ale świetnie dysponowana Fręch początkowo nie pozwalała jej na rozwinięcie skrzydeł. Już przy drugim serwisie posłała asa, poźniej zagrała precyzyjnym bekhendem wzdłuż linii, a następnie pewnie zamknęła kwestię walki w drugim gemie, zapisując go na swoim koncie (1:1). Gdy Fręch ponownie szybko przełamała rywalkę, wydawało się, że przy własnym serwisie bez problemów podwyższy prowadzenie. Hibino jednak postawiła się 26-latce z Łodzi. Kapitalnie zagrała przy siatce i doprowadziła do pierwszego break pointa, którzy po długiej wymianie zakończonej złym zagraniem Polki zwieńczyła przełamaniem i doprowadziła do remisu (2:2). Japonka coraz lepiej serwowała, co zaczęło sprawiać problemy Polce. Ta jednak w kolejnych gemach konsekwentnie utrzymywała podanie, a w dziewiątym gemie ponownie wykorzystała błędy Hibino, zaczęła wywierać na nią presję i została nagrodzona, bo udało jej się przełamać rywalkę. Fręch nie zmarnowała wypracowanej szansy - przy własnym podaniu, nie bez problemów, bo Japonka doprowadziła do gry na równowagi, przypieczętowała zwycięstwo w secie i całym spotkaniu (6:1, 6:4), gwarantując sobie awans do drugiej rundy. A w tej zagra z Tatjaną Marią lub Emilianą Arango. Natalia Kaczmarek w euforii, Iga Świątek reaguje. Piękny obrazek po triumfie Polki