Trzy miesiące czekała Katarzyna Kawa na to, by przełamać się w singlowych zmaganiach. Między 15 lipca a 14 października włącznie, Polka zanotowała serię ośmiu porażek z rzędu. Przełom nastąpił w miniony poniedziałek, gdy udało się pokonać Sahaję Yamalapalli, odrabiając stratę seta. Później przyszło kolejne zwycięstwo, już z zawodniczką wyżej notowaną. 31-latka uporała się z Astrą Sharmą - finalistką Australian Open w mikście sprzed pięciu lat. Później wygrała z Leą Ma i w sobotę przyszła walka o finał z Anną Blinkową. Rosjanka to zawodniczka, która wygrała w tym sezonie z takimi tenisistkami jak Jelena Rybakina, Jessica Pegula czy Emma Navarro, a mimo to niewiele brakowało, by nasza reprezentantka ograła faworytkę z pierwszej setki. 31-latka wygrała pierwszego seta, a w trzecim było 4:4 30-0 z perspektywy serwującej zawodniczki z Krynicy-Zdroju. Ostatecznie to jednak Blinkowa cieszyła się z awansu do decydującego starcia o trofeum. Półfinałowa porażka Kawy w grze pojedynczej nie oznaczała jednak końca jej przygody z rywalizacją w Macon. Wciąż pozostawała w grze o tytuł w deblu w duecie z Sophie Chang. Polsko-amerykańska para otrzymała w sobotę walkowera od rywalek, dzięki czemu w niedzielę stanęły do finałowej walki przeciwko teamowi rozstawionemu z "1" - Ingrid Gamarra Martins/Quinn Gleason. Pojedynek był bardzo zacięty, ale tym razem zakończył happy endem z perspektywy naszej tenisistki. Katarzyna Kawa i Sophie Chang wygrały turniej ITF W100 w Macon. Para numer jeden pokonana Po początkowym festiwalu przełamań jako pierwsze do głosu przy własnym podaniu doszły Brazylijka i Amerykanka. Nie bez kłopotów, bowiem musiały bronić dwóch break pointów, ale zdołały wyjść na prowadzenie 3:1. Od stanu 4:2 dla Ingrid i Quinn rozpoczął się powrót Katarzyny i Sophie. Nie tylko odrobiły straty, ale mogły nawet wygrać partię rezultatem 6:4. Rywalki obroniły jednak dwa setbole i zrobiło się 5:5. Końcówka należała do Kawy i Chang. Polsko-amerykańskie zestawienie dopięło swego w dwunastym gemie, wygrywając pierwszą odsłonę 7:5. Drugi set rozpoczął się lepiej z perspektywy duetu rozstawionego z "2". Tym razem to ten skład prowadził 3:1, a później miał do dyspozycji własny serwis. Przeciwniczki wygrały jednak trzy kolejne gemy i przejęły dowodzenie nad tą częścią spotkania. Nie na długo - już po chwili Katarzyna i Sophie wróciły do gry i poszły jak po swoje. W dziewiątym gemie obroniły break pointa, a w następnym rozdaniu przełamały Brazylijkę i Amerykankę przy decydującym punkcie. Ten break był równoznaczny z zakończeniem pojedynku. Kawa i Chang pokonały rywalki 7:5, 6:4 i mogły się cieszyć ze wspólnego tytułu. To był bardzo udany tydzień dla naszej zawodniczki. Poza przełamaniem złej passy w singlu i zapewnieniem sobie awansu o kilkanaście lokat w rankingu WTA, dołożyła do tego kolejny skalp w deblu. Co ciekawe, 31-latka nie poprawi swojej lokaty w zestawieniu gry podwójnej, gdyż przed rokiem wywalczyła w tym czasie półfinał WTA 250 w Monastyrze, za który otrzymała 110 pkt. Za triumf w Macon może liczyć na tylko 100 "oczek".