Jasmine Paolini, która zagrała w finałach tegorocznego Roland Garros i Wimbledonu, a podczas igrzysk w Paryżu sięgnęła po złoto w deblu, do turnieju rangi WTA 1000 w Pekinie przystąpiła rozstawiona z "trójką". Zmagania rozpoczęła od drugiej rundy, gdzie nie bez problemów, ale wygrała z Clarą Tauson. A w kolejnym spotkaniu została wręcz rozbita przez Magdę Linette (4:6, 0:6) i odpadła z rywalizacji singlistek. Włoska tenisistka, która ma polskie korzenie, pozostała jednak w Pekinie, ponieważ razem z Sarą Errani, z którą wywalczyła mistrzostwo olimpijskie, zgłosiła się do turnieju deblowego. Włoski duet najpierw rozprawił się z Cristiną Bucsą i Monicą Niculescu, później wyeliminował Leylah Fernandez i Aldilę Sutjadi, a w ćwierćfinale zmierzył się z Beatriz Haddad Maią i Laurą Siegemund. Brazylijka i Niemka postawiły twarde warunki reprezentantkom Italii, które wprawdzie wygrały pierwszego seta 7:5, ale w drugim nie poszły za ciosem i przegrały 4:6. Były jednak lepsze w tie-breaku (10:8), dzięki czemu zameldowały się w półfinale. A w tym trafiły na Sofię Kenin i Bethanie Mattek-Sands, które w tym sezonie wygrały już dwa turnieje: w Abu Zabi i Miami. Fibak ostro o sensacyjnej decyzji Świątek. "Martwi mnie to" WTA Pekin 1000. Jasmine Paolini i Sara Errani w finale debla Podobnie jak to było w ćwierćfinale, również w meczu o finał Włoszki zaczęły od wygrania seta (6:3). W drugiej partii obraz gry jednak diametralnie się zmienił i to Amerykanki zaczęły dominować na korcie. Już przy pierwszej okazji przełamały rywalki, później ponownie wygrały gema przy serwisie Włoszek i prowadziły już 3:0. Paolini i Errani były w stanie odpowiedzieć tylko przełamaniem powrotnym i nie wygrały żadnego gema przy własnym serwisie, przegrywając partię 1:6. O losach awansu do finału turnieju w Pekinie zdecydował tie-break. W tym Włoszki szybko odzyskały rezon, już na początku dwukrotnie przełamując Kenin i Mattek-Sands oraz pewnie zmierzając po zwycięstwo. Ostatecznie wygrały 10:4 i zapewniły sobie grę w meczu o trofeum, w którym zmierzą się z Hao-Ching Chan i Weroniką Kudiermietową lub Alisabettą Cocciaretto i Ludmiłą Samsonową. Kto trenerem Igi Świątek? Padło nazwisko wielkiego faworyta. I od razu śmiech