W Paryżu rozgrywana jest właśnie 123. edycja wielkoszlemowego turnieju Rolanda Garrosa. Wiadomo już, że bez prestiżowego trofeum ze stolicy Francji wyjedzie Andriej Rublow. Rozstawiony z numerem szóstym 26-letni gwiazdor zmagania rozpoczął od pojedynku z Japończykiem Taro Danielem. Nie było to jednak łatwe spotkanie - triumfatora tego spotkania poznaliśmy bowiem dopiero po czterosetowej batalii, w której lepszy okazał się Rosjanin. W drugiej rundzie mistrz olimpijski w grze mieszanej zmierzył się z Pedro Martinezem. Tym razem jednak rosyjski gwiazdor nie musiał zbytnio się napracować, aby odesłać rywala z kwitkiem. Pokonał on bowiem Hiszpana w trzech setach 6:3, 6:4, 6:3, zdobywając w całym spotkaniu aż 10 asów serwisowych. Prawdziwe problemy tenisisty z Moskwy rozpoczęły się w trzeciej rundzie wielkoszlemowego turnieju. 26-latkowi przyszło się bowiem zmierzyć z Włochem Matteo Arnaldim, który już od pierwszego gema sprawiał wyżej notowanemu Rublowi ogromne problemy. 23-latek z San Remo po wyczerpującym tie breaku wygrał pierwszego seta 7:6(6), w drugiej partii spotkania także okazał się lepszy od rozstawionego z numerem szóstym Rosjanina. W trzecim secie Andriej Rublow dał się ponieść emocjom. Doskonale wiedział on bowiem, że jeśli przegra tę partię, pożegna się z marzeniami o wielkoszlemowym trofeum. 26-latek jednak zamiast skupić całą swoją uwagę na grze, postanowił... dać upust emocjom na korcie. Takiej agresji świat tenisa dawno nie widział, a wszystko zarejestrowały telewizyjne kamery. Burza w Rosji po wybuchu agresji na korcie. Tenisista wpadł w furię. "Szaleniec" Andriej Rublow tłumaczy się z ataku furii na korcie. Wicemistrz olimpijski reaguje Po fatalnym występie przed paryską publicznością Andriej Rublow postanowił zabrać głos i wytłumaczyć swoje zachowanie. "Jestem całkowicie sobą rozczarowany tym, jak się zachowałem, jak wystąpiłem i nie pamiętam, żebym kiedykolwiek zachowywał się gorzej podczas Wielkiego Szlema. (...) Chyba pierwszy raz w życiu zachowałem się tak źle. Nie mam wiele do powiedzenia" - przyznał, cytowany przez portal tennis365.com. Rosjanin nie miał zamiaru niczego ukrywać i stwierdził, że jego zdaniem jego załamania na korcie, które swoją drogą zdarzają się 26-latkowi coraz częściej, mają podłoże psychiczne i nie ma to nic wspólnego z utratą koncentracji. "Nie wiem, co się ze mną stało. W Madrycie osiągnąłem przecież naprawdę dobry wynik. (...) Problemem jest głowa, która w zasadzie mnie zabiła i tyle" - oznajmił krótko. Po tłumaczeniach Andrieja Rublowa głos w tej sprawie zabrał Timothy Henman, były brytyjski tenisista. Wicemistrz olimpijski z Atlanty w grze podwójnej pochwalił Rosjanina za to, że wziął na siebie całą odpowiedzialność i otwarcie opowiedział o swoich problemach. "Lubię to - nie obwiniał nikogo innego. Powiedział, że jest zawstydzony swoim zachowaniem, ale teraz trzeba zobaczyć reakcję. (...) On uległ samozniszczeniu. Jeśli masz zamiar zwariować, to się zdarza. Ale wtedy musisz być w stanie zareagować i powiedzieć: OK, wyładowałem swoją frustrację, teraz muszę zacząć grać w piłkę. W tym przypadku nie miało to miejsca" - powiedział w rozmowie z Eurosportem. Tomasz Wiktorowski reaguje na łzy Igi Świątek w Paryżu. "Nie ma prywatnych miejsc"