Magda Linette rozpoczęła swoje azjatyckie występy od turnieju WTA 250 w Hua Hin. Przegrała tam w drugiej rundzie z późniejszą triumfatorką zmagań - Rebeccą Sramkovą. Wszystko, co dobre, jeśli chodzi o występy w tym rejonie świata, zaczęło się rodzić w Pekinie. Poznanianka dotarła o 1/8 finału, pokonując po drodze w spektakularnym stylu Jasmine Paolini 6:4, 6:0. Podczas WTA 1000 w Wuhan udało się jeszcze poprawić ten rezultat. 32-latka przegrała dopiero w batalii o półfinał z Coco Gauff. Nasza tenisistka nie poszła śladem Magdaleny Fręch, która zrobiła sobie tygodniową przerwę po rywalizacji w ostatnim tysięczniku w sezonie. Linette postanowiła pojechać prosto do Ningbo, gdzie rozegrano zmagania rangi WTA 500. Swój mecz z Kateriną Siniakovą rozegrała zaledwie cztery dni po starciu z Amerykanką. Polce nie udało się już zaprezentować tak błyskotliwej formy, jak w poprzednich meczach i pożegnała się z turniejem już na etapie pierwszej rundy. Magda Linette wycofała się z turnieju WTA 250 w Kantonie. Mogła być rozstawiona z "1" Wszystko wskazywało na to, że na kolejny występ Magdy nie trzeba będzie zbyt długo czekać. Poznanianka była zgłoszona do turnieju WTA 250 w Kantonie, który startuje już jutro. Nasza tenisistka niemal w ostatniej chwili postanowiła jednak zrezygnować z udziału w tej imprezie. Po dzisiejszym losowaniu drabinki próżno było szukać nazwiska 32-latki. Najwyżej rozstawioną zawodniczką w Kantonie jest Katerina Siniakova. Z tym wiąże się pewna ciekawostka, niekoniecznie odnosząca się do ostatniego starcia Polki i Czeszki w Ningbo. Otóż tenisistka naszych południowych sąsiadów plasuje się aktualnie na 41. miejscu w rankingu WTA. "Oczko" wyżej, bo na 40. lokacie, znajduje się z kolei poznanianka. To oznacza, że gdyby Linette zdecydowała się na udział w imprezie, gdzie przed rokiem dotarła do finału, to Magda występowałaby z "1" na samym szczycie drabinki, a ostatniej pogromczyni naszej reprezentantki przypadłaby "2". Poznanianka podjęła jednak inną decyzję, prawdopodobnie chcąc zadbać o swoje zdrowie. Rzeczywiście, ostatnie tygodnie rywalizacji mogły się dać mocno we znaki 32-latce. W związku z tym w przyszłym tygodniu w singlowych zmaganiach w głównym cyklu WTA będziemy mogli zobaczyć tylko Magdalenę Fręch. Łodzianka, będąca aktualnie na 24. pozycji w rankingu WTA, rozpocznie swój udział w turnieju WTA 500 w Tokio już w poniedziałek. W trzecim spotkaniu od godz. 4:00 czasu polskiego zmierzy się z Zeynep Sonmez. Zawodniczka czołowej "30" kobiecego notowania będzie wyraźną faworytką pojedynku.