Carlos Alcaraz to jeden z największych, obok m.in. Jannika Sinnera, młodych talentów męskiego tenisa. Utytułowany zawodnik, który na swoim koncie ma już między innymi sukcesy w US Open czy Wimbledonie, teraz mógł dopisać do swojego konta trzecie z rzędu zwycięstwo w turnieju ATP 500 w Barcelonie. Hiszpan nie obroni jednak tytułu, bo kolejny raz w tym roku musiał wycofać się z rywalizacji. 20-latek nie zagrał już bowiem w Monte Carlo. Ze względu na swój bardzo intensywny styl gry jest mocno narażony na urazy i to właśnie jeden z nich uniemożliwił mu udział w prestiżowych zmaganiach, gdzie miał wystąpić w roli faworyta. Także wtedy na dzień przed meczem ogłosił, że ostatecznie nie wyjdzie na kort. - Pracowałem w Monte Carlo i do ostatniej minuty próbowałem dojść do siebie po kontuzji prawego przedramienia, ale nie było to możliwe i nie będzie możliwe, żebym zagrał! Nie mogłem się doczekać gry... Do zobaczenia za rok - pisał wówczas w mediach społecznościowych. Carlos Alcaraz nie zagra w Barcelonie. "Będziemy za Tobą tęsknić" Skutki wspomnianego urazu tenisista odczuwa do teraz. Bo choć samą kontuzję udało się już wyleczyć, co potwierdziły sobotnie badania, to - jak poinformował hiszpański dziennikarz, Germán Abril - zawodnik wciąż odczuwa dyskomfort w przedramieniu. Nie czuje się pewnie i brakuje mu wyczucia przy grze forhendem, stąd decyzja o wstrzymaniu się z powrotem na kort. O wycofaniu się Carlosa Alcaraza poinformowali organizatorzy. W Barcelonie zobaczymy za to Rafaela Nadala, który wraca do gry po dłuższej przerwie. Wielki tenisista tegoroczne zmagania rozpoczął w Brisbane, gdzie dotarł do ćwierćfinału imprezy, w którym zatrzymał go nie tylko Jordan Thompson, ale też ból. Kolejny już uraz, którego się nabawił, wyeliminował go później z gry w Australian Open, Indian Wells i Miami Open. 37 -latek opuścił również rozpoczęcie sezonu na ukochanej mączce i turniej ATP 1000 w Monte Carlo. Do zmagań w ramach Barcelona Open Banc Sabadell staną też między innymi Alex de Minaur, Casper Ruud, Alejandro Davidovich Fokina czy Andriej Rublow. Tenisiści walczą nie tylko o pięćset punktów do rankingu, ale też prawie pięćset tysięcy euro, które przypadnie triumfatorowi całej imprezy.