Linette w Montrealu szybko odpadła w singlu. Już w pierwszej rundzie przegrała z Białorusinką Wiktorią Azaranką, której uległa 3:6, 0:6. To było czwarte spotkanie pomiędzy tymi tenisistkami i trzecie wygrane przez rywalkę 31-letlniej poznanianki. Azarenka długo jednak nie pozostała w turnieju, ponieważ przed meczem z Amerykanką Sloane Stephens wycofała się z niego z powodów zdrowotnych. Linette pozostała jednak w Montrealu, gdzie rywalizowała jeszcze w deblu razem z Perą. W pierwszej rundzie ta para pokonała Ukrainkę Nadię Kiczenok i Amerykankę Alycię Parks 7:6 (11-9), 7:6 (7-3). Iga Świątek zaczęła wspaniale. A potem? Absolutne nerwy W kolejnej rundzie rywalkami Polki i Amerykanki były druga z sióstr Kiczenok - Ludmiła oraz Ostapenko. W pierwszym secie czwartkowego pojedynku mieliśmy aż sześć przełamań. Cztery z nich padły łupem Linette i Pery, które zwyciężyły 6:3. Kolejna porażka Magdy Linette w Montrealu. Decydował supertie-break Druga partia odbywała się już pod dyktando Ukrainki i Łotyszki. Doszło w niej tylko do dwóch przełamań, obu na korzyść L. Kiczenok i Ostapenko, które wygrały ją 6:2. W decydującym o wszystkim supertie-breaku rozstawione z "szóstką" Ukrainka i Łotyszka prowadziły 5-3, kiedy doszło do przerwy spowodowanej opadami deszczu. Po wznowieniu gry nie oddały prowadzenia, triumfując ostatecznie 10-8. Niewiarygodne zagranie Igi Świątek. "Chyba żartujesz!" Zwyciężczynie tego pojedynku zagrają w ćwierćfinale albo z Belgijką Elise Mertens i Australijką Storm Hunter, rozstawionymi z "dwójką", albo z Ukrainką Martą Kostiuk i Chinką Shuai Zhang.