W swoim 35. starcie wielkoszlemowym Nadal odnotował zarazem najgorszy swój wynik w jednym z czterech najważniejszych turniejów w sezonie. Dotychczas czterokrotnie ponosił porażki w drugiej rundzie, w tym dwa razy nad Tamizą (2005 i 2012). To największa niespodzianka pierwszego dnia londyńskiej imprezy, w której 26-letni Nadal triumfował dotychczas dwukrotnie - w 2008 i 2010 roku. Natomiast dorobek zawodnika z małego Monacor w Wielkim Szlemie obejmuje już 12 zwycięstw i pięć przegranych finałów, z czego trzy w Wimbledonie (2006-07 i 2011). Ostatnie odniósł przed miesiącem na ziemnych kortach im. Rolanda Garrosa i było ono rekordowym ósmym w Paryżu. "Nie można bezkarnie wygrywać Paryża" - tak legendarny Amerykanin John McEnroe skomentował "na świeżo" w studiu telewizji BBC sensacyjną porażkę piątego w rankingu ATP World Tour Hiszpana ze 135. na świecie Darcisem. Między zakończeniem Roland Garros a startem Wimbledonu są zaledwie dwa tygodnie przerwy, choć od 2015 roku zostanie ona wydłużona o siedem dni. W dodatku tuż po Paryżu zaczyna się krótki okres gry na trawie, więc trudno się tak szybko przestawić na skrajnie odmienną nawierzchnię. "To jest jak skok nad przepaścią, która prawie zawsze jest zbyt wielka do pokonania" - dodał McEnroe, który jednak zapomniał chyba, że Nadalowi udało się - i to dwukrotnie - triumfować w Paryżu i Londynie w tym samym sezonie (2008 i 2010). Ale przed rokiem, po wygranej w stolicy Francji, na trawie poniósł porażkę w pięciu setach już w drugiej rundzie z Czechem Lukasem Rosolem. Trudno jednoznacznie wskazać przyczyny nieoczekiwanej porażki Hiszpana, choć na pewno uwagę zwracała opaska uciskowa mocno zawiązana poniżej lewego kolana. To jego poważna kontuzja sprawiła, że po ubiegłorocznym londyńskim niepowodzeniu zniknął na siedem miesięcy. Wrócił w wielkim stylu, bowiem od lutego odniósł siedem zwycięstw - poza Roland Garros również - w imprezach ATP Masters 1000 w Indian Wells, Madrycie i Rzymie, a także w turniejach ATP w Sao Paulo, Acapulco i Barcelonie (poza Indian Wells wszystkie na ziemi), dwa razy przegrywał też w finałach - w Vina del Mar i Monte Carlo. "To się w sporcie zdarza. Czasem gra się dobrze i ma szanse na zwycięstwo. Innym razem gra się gorzej, a to przeciwnik gra lepiej i wtedy przegrywasz. To był mój zły dzień, a on był niesamowity. Starałem się walczyć jak najlepiej, ale tego popołudnia to nie było możliwe. Tak bywa, gdy się nie ma okazji wcześniej zaadaptować na trawie, a ja po zwycięstwie w Paryżu musiałem trochę odpocząć, dlatego zrezygnowałem z występu w Halle" - tłumaczył swą porażkę Nadal, odrzucając sugestie dziennikarzy, że wpływ na nią miały problemy z kolanem. "Chyba żartujecie, nie będziemy dziś rozmawiać o moim kolanie, bo to nie jest żadne wytłumaczenie dla takiej porażki. Jedyne, co mogę tego popołudnia powiedzieć, że gratuluję Darcisowi. Zagrał fantastyczny mecz i bezwzględnie zasłużył na to zwycięstwo. Życie toczy się dalej. To przecież tylko sport" - dodał. Belg będzie w środę, w drugiej rundzie, rywalem Łukasza Kubota (130. w klasyfikacji tenisistów). Choć obaj są obecnie poza setką nie musieli startować w Londynie w kwalifikacjach, bowiem na sześć tygodni przed turniejem (w dniu zamknięcia listy zgłoszeń), znajdowali się wyżej o ponad 30 lokat. Dotychczas ze sobą jeszcze nie grali. Z Londynu - Tomasz Dobiecki