1211 punktów - co najmniej tyle w rankingu WTA dla deblistek będzie miała w poniedziałek Katarzyna Piter. To efekt jej awansu do finału zawodów WTA 250 w Kantonie, wspólnie z Węgierką Fanny Stollar. I jeśli ten mecz o tytuł obie panie wygrają, doda jeszcze 87 - Piter będzie miała 1298. Najwyżej notowana polska deblistka, Magda Linette, ma zaś w dorobku 1235 punktów, choć też trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu stawia głównie na singiel. Dojdzie więc do symbolicznej zmiany warty dwóch tenisistek, które tenisowe szlify pobierały w tym samym czasie i w tym samym mieście. Obie pochodzą bowiem z Poznania. Katarzyna Piter grała o finał turnieju WTA 250 w Kantonie. A po drugiej stronie siatki Chinka. Wiadomo, komu kibicowali fani na trybunach Piter już od dwóch lat stawia wyłącznie na grę podwójną i trzeba przyznać, że idzie jej to coraz lepiej. Zwłaszcza od momentu, gdy połączyła swoje siły z Węgierką Fanny Stollar. Już rok temu wygrały turniej WTA 250 w Budapeszcie, był do drugi tego typu sukces poznanianki w karierze, teraz wróciły do wspólnej gry latem. Też triumfowały w stolicy Węgier, dołożyły parę mniejszych sukcesów. Z kolei rywalizacja w Kantonie i tak może być dla poznanianki wyjątkowa w całej karierze. Dwa razy grała w finałach turniejów z głównego cyklu WTA na kortach twardych, zawsze jednak przegrywała: 13 lat temu w Kopenhadze, rok temu w Warszawie. O ten finał Polce i Węgierce przyszło rywalizować z parą: Emily Appleton i Qianhui Tang. Występ tej drugiej, Chinki, sprawił, że na trybunach wokół głównego kortu w Kantonie pojawiło się sporo kibiców. I oczywiście owacje wzbudzały udane akcje Brytyjki i Chinki, ale braw nie szczędzono także ich rywalkom. A trzeba przyznać, że było to starcie ciekawe, na dobrym poziomie, ze sporą liczbą mocnych wymian z końcowych stref kortu. Appleton i Tang świętowały w piątym gemie, zdołały przełamać rywalki, wykorzystując akurat słabszą postawę serwującej Stollar. Sytuacja wyrównała się niedługo później, głównie dzięki Piter, która po udanych akcjach reagowała bardzo impulsywnie. A później było jeszcze ciekawiej. Przy stanie 5:5 i równowadze decydowała ostatnia akcja: dwa razy Piter w niej smeczowała, najpierw z forhendu, później z bekhendu. A tego drugiego ataku na ciało Tang nie zdołała zatrzymać, nie doszło do przełamania. Za chwilę zaś Polka sprawiła, że nie doszło do tie-breaka. To jej dwie kapitalne akcje dały duetowi Piter/Stollar całego seta, poznanianka wytrzymała graną na coraz większych kątach wymianę z Tang. 3:1, 40:0, autostrada do finału. I nagle sytuacja się skomplikowała. Na szczęście, tylko na chwilę Było więc 1:0 w setach, a w drugiej Polka i Węgierka znalazły się już bardzo blisko finału, by nagle się trochę od niego oddalić. Prowadziły 3:1 i 40:0, podawała Stollar. Nie popełniła żadnego błędu serwisowego, rywalki jej intencje doskonale jednak przewidywały. Wygrały cztery punkty z rzędu, za chwilę odrobiły straty, zrobiło się 3:3. Koniec końców to jednak nasza tenisistka cieszyła się ze zwycięstwa - niezwykle cennego, które pozwoli jej zostać w Kantonie do końca turnieju. Para Piter/Stollar wygrała 7:5, 6:3, w niedzielę zmierzy się w finale z duetem Katerina Siniakova/Shuai Zhang. I tu zdecydowanymi faworytkami będą rywalki, a nie chodzi wcale o najwyższe rozstawienie Chinki i Czeszki. Siniakova do dziewięciokrotna triumfatorka deblowych Szlemów w karierze (Roland Garros i Wimbledon wygrała w tym roku), Zhang ma dwa takie sukcesy. Chinka z kolei była niedawno w finale US Open, w półfinale zatrzymała wtedy... Siniakovą.