Jasmine Paolini i Peyton Stearns nie miały łatwej przeprawy do ćwierćfinału. W swoich wtorkowych pojedynkach musiały wychodzić z potężnych opresji. Włoszka przegrywała już 0:4 w drugim secie starcia z Dianą Sznajder, by ostatecznie zwyciężyć 6:7(1), 6:4, 6:2. Duża w tym zasługa publiczności, która niezwykle mocno wspierała swoją zawodniczkę. Rosjanka momentami nie radziła sobie z żywiołowymi reakcjami fanów mistrzyni olimpijskiej w deblu. Z kolei Amerykanka, która okazała się rewelacją całych zmagań w stolicy Italii, rozegrała trzeci mecz z rzędu, zakończony tie-breakiem decydującej partii. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych pokazała niezwykle silną wolę w potyczce z Eliną Switoliną. W decydującej odsłonie przegrywała już 0:3. Wydawało się, że cierpli fizycznie po trudach poprzednich batalii. A mimo to zdołała pokonać Ukrainkę 6:2, 4:6, 7:6(4). Zapowiadała się ciekawa rywalizacja z udziałem Włoszki i Amerykanki o finał. WTA Rzym: Jasmine Paolini w finale singla. Niesamowity powrót w meczu z Peyton Stearns Mecz rozpoczął się od serwisu Stearns. Amerykanka dominowała na korcie w początkowej fazie pierwszego seta. Najpierw pewnie utrzymała swoje podanie, później wróciła ze stanu 15-30 i przełamała na 2:0. W następnych minutach miała nawet w sumie dwie okazje na 4:0. Ostatecznie Paolini doczekała się jednak premierowego "oczka" na swoje konto. To był moment, w którym Włoszka w końcu załapała się na grę i zaczęła stwarzać realne zagrożenie rozpędzonej tenisistce z USA. W trakcie piątego rozdania Jasmine mogła odrobić jedno przełamanie po tym, jak wyszła ze stanu 0-40. Miała w sumie dwa break pointy, ale wtedy gem trafił na konto Stearns. Emocje na korcie nie ustawało. W następnych gemach returnujące tenisistki wygrywała pierwsze dwie akcje. Podczas szóstego rozdania nie zaowocowało to breakiem, ale w siódmym już tak. Reprezentantka gospodarzy serwowała po wyrównanie na 4:4, ale dała się przełamać. Przy stanie 5:3 Peyton podawała po zwycięstwo w premierowej odsłonie pojedynku. Znów otrzymaliśmy bardzo zaciętego gema, w którym raz jedna, raz druga tenisistka miała swoje szanse. Paolini obroniła jednak dwa setbole i przedłużyła emocje w tym fragmencie rywalizacji. Później zredukowała także trzeciego, już przy własnym serwisie i wyrównała na 5:5. Włoszka poszła za ciosem, mimo że to Amerykanka jako pierwsza miała piłkę na 6:5. Doszło do przełamania, po którym to Jasmine mogła zamykać partię. Przegrała pierwszą akcję dwunastego gema, ale później nie straciła już ani jednego punktu. To zaowocowało rezultatem 7:5 w pierwszym secie. Kibice na Campo Centrale wpadli w szał radości. W drugiej odsłonie obserwowaliśmy już bardziej jednostronne spotkanie. Na początku Stearns stawiała jeszcze opór, utrzymała swoje podanie, a potem doprowadziła do stanu równowagi przy serwisie Paolini. Ostatecznie drugi gem trafił jednak na konto Włoszki i od tego momentu rozpoczęła się kapitalna seria Włoszki. Reprezentantka Italii zgarnęła w sumie sześć "oczek" z rzędu i triumfowała 7:5, 6:1. Dzięki temu zagra w singlowym finale podczas WTA 1000 w Rzymie z Coco Gauff lub Qinwen Zheng. Jeśli 29-latka zdobędzie tytuł, wówczas awansuje na czwarte miejsce w rankingu i wyprzedzi Igę Świątek. To by oznaczało także niższe rozstawienie dla Polki w wielkoszlemowym Roland Garros.