"Jestem wyczerpana, przede wszystkim psychicznie. Kosztowało mnie to bardzo dużo nerwów. Żadnej piłki nie dostałam za darmo, wszystko musiałam wybiegać, wypracować. To był bardzo ciężki mecz. Wszystko zostawiłyśmy na korcie, całe serce. Zarówno ja jak i Kasia. Tym bardziej cieszy mnie to zwycięstwo. Nie był to łatwy mecz, trzeba było wszystko wypracować. Jestem zadowolona, że udało mi się wygrać bez straty seta, że udało się obronić pierwszego seta i wygrać" - podsumowała Fręch. W pierwszej odsłonie rozstawiona z "jedynką" Kawa prowadziła 5:3, ale przewagę roztrwoniła i nie wykorzystała czterech piłek setowych. W trakcie tej partii skorzystała z pomocy medycznej - fizjoterapeutka zmieniała jej opaskę na lewym udzie. "Wiem, że było 15:40 i zaryzykowałam dwie piłki, wstrzeliłam się. Kiedy wygrałam gem na 5:4, poczułam, że jeszcze mogę wygrać tego seta. Zaczęłam atakować, grać trochę inaczej, wciągnęłam Kasię w swoją grę" - analizowała zwyciężczyni, która występowała z numerem drugim. Jak dodała, był to jeden z najlepszych meczów w karierze zarówno w jej przypadku, jak i jej rywalki. "Kasia jest świetną zawodniczką, miała najlepsze wyniki na +cegle+. Wiedziałam czego się spodziewać, ani że nie będzie łatwo. Zostawiłyśmy podczas mistrzostw Polski dużo zdrowia na korcie. Były one tak prestiżowe, była taka mocna drabinka, że cieszyłyśmy się, jak na szlemie" - przyznała Fręch, która po raz pierwszy mistrzynią kraju została w 2014 roku. Teraz ma w planach kilka dni wypoczynku, a swoje dalsze plany uzależnia od decyzji związanych z powrotem międzynarodowej rywalizacji. W męskich zmaganiach mistrzem kraju w Bytomiu został Kacper Żuk, który pokonał Daniela Michalskiego 7:6 (7-5), 7:6 (7-3). Spotkanie trwało dwie godziny i 37 minut. "Z trenerem Olkiem Charpantidisem przyjęliśmy taktykę, by grać odważnie do przodu. Nie mogę powiedzieć, że w kluczowych momentach grałem w ten sposób, bo tutaj za dużo myśli też się pojawiało. Wstrzymywałem rękę, bo udzieliły mi się emocje meczowe. Cieszę się, że dobrze serwowałem. To spowodowało, że czułem, że mecz mam pod kontrolą" - ocenił triumfator. Rozstawiony z "czwórką" Michalski w pierwszym secie zmarnował prowadzenie 5:2 i siedem setboli. "Ta partia troszkę mi uciekła na początku. Daniel dobrze wszedł w mecz, a ja zbyt pasywnie. Wiedziałem, że w taki sposób to może rozstrzygnąć się po jego myśli, więc zmieniłem taktykę. Zacząłem grać agresywniej. Parę gemów dobrze z mojej strony i uwierzyłem, że mogę wyciągnąć seta z 2:5 i tak też się stało" - wspominał zawodnik z Nowego Dworu Mazowieckiego, który występował z "trójką" i zdobył swój pierwszy krajowy tytuł. Żuk ma szansę na zdobycie w Bytomiu dubletu. W niedzielę wystąpi bowiem jeszcze, w parze z Szymonem Walkowem, w finale debla. Zwycięzcy rywalizacji singlowej otrzymali po 27 tys. Mistrzostwa są częścią PZT Polish Tour, który rozgrywany jest w dziewięciu miastach. an/ co/