19-letni Martyn Pawelski jest jedną z większych nadziei w polskim tenisie - mimo młodego wieku, już w połowie zeszłego roku był w piątej setce światowego rankingu. A przecież niespełna dwa lata temu dotarł do półfinału juniorskiego Rolanda Garrosa. Jesień poprzedniego roku miał słabszą, zmienił trenera, teraz chce zrobić krok do przodu. Na razie "odbił się" od kilku turniejów rangi challengera ATP, szuka więc swoich szans w zawodach ITF. A przede wszystkim regularnie wraca do Szarm el-Szejk, gdzie wygrał swoje dwie pierwsze rywalizacje w zawodowym tenisie. Grał tu nieco ponad miesiąc temu, dotarł wtedy do półfinału. Dziś ten sukces powtórzył, choć wyzwanie miał wyjątkowo ciężkie. Trzynaście wygranych spotkań z rzędu. Tenisista z RPA miał niesamowitą serię na Półwyspie Synaj Rywalem Polaka był bowiem 23-letbni gracz z RPA Philip Henning, którego historia też jest bardzo ciekawa. Dobrze zapowiadał się jako junior, wygrywał turnieje ITF w tej kategorii wiekowej, w Australian Open dotarł do trzeciej rundy, tam przegrał z Sebastianem Kordą. I w 2018 roku zniknął z tenisowego świata, co najwyżej raz po raz reprezentował swój kraj w Pucharze Davisa. Od października zeszłego roku znów gra regularnie, głównie w Szam el-Szejk i Monastyrze, za to z coraz lepszymi rezultatami. W południowym Egipcie wygrał dwa poprzednie turnieje, w obu zatrzymywał zresztą naszego utalentowanego juniora Tomasza Berkietę. Łącznie dało mu to aż 13 kolejnych zwycięstw, w których przegrał zaledwie jednego seta. I to on był uważany za faworyta w starciu z Pawelskim, choć Polak w turnieju jest rozstawiony z szóstką. Trzy sety, każdy układał się inaczej. Polak wytrzymał w kluczowych momentach I chyba początkowo nikt nie zakładał tu żadnej niespodzianki, skoro po pięciu gemach starszy z graczy prowadził... 5:0. Pawelski znalazł się w wielkich opałach, tego seta mógł właściwie spisać już na straty. Powalczył jednak, w trzech kolejnych gemach oddał rywalowi zaledwie cztery punkty. Może nawet zyskał trochę pewności siebie. A i szkoda, że na przewagi przegrał kolejnego gema, bo mógł zyskać kolejnego breaka i docelowo nawet wyrównać stan rywalizacji. Wtedy jednak Henning dał jeszcze radę się obronić. W drugim secie sytuacja się zmieniła, bo to Polak szybko uzyskał przełamanie, prowadził 3:0, później 4:1. Stracił jednak tę zaliczkę, mimo że po swoim asie prowadził 40:15 - Henning odrobił straty, wyrównał wkrótce na 4:4. Tym razem jednak to 19-latek przechylił szalę na swoją stronę, doprowadził do decydującej partii. W niej zaś gracz z RPA prowadził z przełamaniem 3:1, Polak wygrał trzy kolejne gemy. I znów zadecydował ten dziesiąty w secie - bardzo nerwowy i dramatyczny. Pawelski wywalczył pięć piłek meczowych, cztery zmarnował. W końcu jednak mógł cieszyć się z awansu. W sobotę zagra o finał - jego rywalem będzie 22-letni Rosjanin Petr Bar Biriukow. Turniej ITF M15 w Szarm el-Szejk (korty twarde). Ćwierćfinał singla Martyn Pawelski (Polska, 6) - Philip Henning (RPA) 3:6, 6:4, 6:4.