Warszawianin od jakiegoś czasu daje o sobie znać szerszej publiczności. W zeszłym roku był przecież w półfinale juniorskiego Australian Open i ćwierćfinale Wimbledonu. W bieżącym sezonie w Melbourne nie poszło mu jednak już tak dobrze, bowiem odpadł w trzeciej rundzie z reprezentantem gospodarzy Heydenem Jonesem, ale za to w pewnym momencie należał do niego rekord szybkości podania (233 km/h), nawet licząc profesjonalistów. Później osiągnięcie młodego Polaka przebił jeszcze Chińczyk Zhizhen Zhang - 235 km/h. W tegorocznym Rolandzie Garrosie w pierwszej rundzie pokonał Hiszpana Izana Almazana Valiente 6:3, 6:2, następnie zrewanżował się Jonesowi, który był tuta rozstawiony z "szóstką", wygrywając 6:4, 6:4, a w środę poradził sobie z deblowym partnerem - Robertsonem. Spotkanie Polaka z Brytyjczykiem było wyrównane. Już w drugim gemie nasz zawodnik był w trudnej sytuacji, przegrywał 0:40, a w sumie musiał bronić sześciu break pointów, jednak wyszedł z tego obronną ręką. Po chwil to on przełamał podanie rywala i wyszedł na prowadzenie 2:1. W szóstym gemie Robertson stanął przed szasną na odrobienie strat, ale jej nie wykorzystał. Natomiast w dziewiątym Robertson znowu stracił serwis i pierwszego seta (3:6). Roland Garros. Tomasz Berkieta gra dalej w grze pojedynczej Druga partia zaczęła się od trzech przełamań z rzędu. Dwa padły łupem Robertsona, który w piątym gemie ponownie odebrał podanie Berkiecie i prowadził już 4:1. Co prawda w ósmym gemie Polak odrobił część strat, ale w dziewiątym przegrał serwis do zera i całego seta (3:6). W decydującej partii obaj tenisiści lepiej serwowali, a o wszystkim zadecydował trzeci gem, w którym Brytyjczyk oddał podanie. Potem nie było już przełamań i Berkieta zakończył spotkanie w 10. gemie za pierwszą piłką meczową (6:4). Trwało ono godzinę i 49 minut. Rywalem 17-lentiego Polaka w ćwierćfinale będzie Francuz Moise Kouame, który po drodze wyeliminował m.in. turniejową "czwórkę" Rumuna Lucę Preda, zwyciężając 6:3, 0:6, 6:4.