Pięć tygodni temu Falkowska zmierzyła się z 33-letnią Rumunką w Karyntii, w finale niewielkiego turnieju ITF W25. Przegrała wtedy pierwszego seta 4:6, ale dwa kolejne wygrała bardzo łatwo, 6:1 i 6:1. Startowała wówczas po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją, wydawało się, że zacznie się piąć w górę rankingu. Tyle że trzy kolejne turnieje już 23-latce z Warszawy nie wyszły, przynajmniej w singlu. Przegrywała pierwsze spotkania w Biarritz, Tarvisio i Hadze, straciła szansę, by przesunąć się przynajmniej do połowy trzeciej setki światowego rankingu. Podwójna mistrzyni Polska ruszyła do Ołomuńca. Pierwsza ciężka przeprawa W zeszłym tygodniu Falkowska wystąpiła w finałach mistrzostw Polski - w Bytomiu zdobyła złoto tak w singlu, jak i w deblu, wspólnie z Katarzyną Kawą. Opromieniona tym sukcesem ruszyła ze Śląska na Morawy, na turniej w Ołomuńcu. Obie z Kawą były rozstawione, przy czym starsza z Polek już we wtorek odpadła w drugiej rundzie. Po przegraniu pierwszego seta 1:6 ze Słowenką Pią Lovrič, poddała całe spotkanie. Falkowska zaś pierwszą przeszkodę pokonała, choć nie bez trudu - wygrała z Alice Ramé z Francji 4:6, 6:4, 6:4. Znacznie trudniejszej przeprawy mogła spodziewać się dzisiaj. Magdalena Fręch dodała jedno zdjęcie. I wtedy się zaczęło Kiepski pierwszy set Polki i nagła odmiana w drugim. Emocje w Ołomuńcu Alexandra Cadanțu-Ignatik to zawodniczka doświadczona, w przeszłości ogrywała m.in. Sabine Lisicki, Monicą Puig, Kiki Bertens czy zaczynającą karierę Elinę Switolinę. Była nawet 59. zawodniczką świata, dziś w rankingu jest blisko Falkowskiej. Polka zaczęła to spotkanie efektownym dropszotem tuż za siatkę, Rumunka się nawet nie ruszyła. Później już jednak tak dobrze nie było. Od stanu 2:2 Falkowska zaczęła przegrywać większość długich wymian, została przełamana, a sama nie wykorzystała okazji do odrobienia straty. Przegrała seta 2:6, Rumunka sprawiała wrażenie pewnej siebie. Tyle że po króciutkiej przerwie sytuacja znacznie się zmieniła. Cadanțu-Ignatik popełniała podwójne błędy, Falkowska świetnie serwowała, odskoczyła na 4:0. I później znów doszło do zamieszania - Rumunka wygrała trzy kolejne gemy, przy swoim podaniu miała dwie piłki na 4:4. I... popełniła dwa podwójne błędy. Polka szansę wykorzystała, wygrała seta i wyrównała stan meczu na 1:1. Ulewa przerwała spotkanie, Polka przegrywała. Wyszło słońce, odrobiła straty z nawiązką. I... odpadła Wtedy zmieniły się warunki - zaczął wiać bardzo mocny wiatr, w trakcie drugiego gema dość mocno już padało. Polka miała pecha - serwowała pod wiatr, przegrała swojego gema, była mocno zirytowana. Przy stanie 0:2 i 0:15 sędzia w końcu się zlitował i przerwał spotkanie. Wznowił je po 20 minutach - Falkowska szybko odrobiła straty, po przełamaniu prowadziła 3:2. W końcówce, zwłaszcza w dłuższych wymianach, popełniła jednak zbyt wiele błędów i to Rumunka zagra w ćwierćfinale. Dla Weroniki Falkowskiej przegrana w trzeciej rundzie być może oznaczać... pozbycie się kłopotu. Gdyby w Ołomuńcu odniosła sukces i np. awansowała do finału, miałaby spory dylemat. Finał turnieju na Morawach odbędzie się bowiem w niedzielę, podobnie jak pierwsze mecze eliminacyjne w BNP Paribas Warsaw Open. A Falkowska ma spore szanse na udział w nich - jest druga na liście oczekujących. Zagra zaś zapewne w turnieju deblowym, prawdopodobnie razem z Katarzyną Piter. Miesiąc temu doszły razem w finału challengera w Gaibie.