Skrzypczyński, szef Lubuskiego Związku Tenisowego, był członkiem zarządu PZT w poprzedniej kadencji. W trakcie kampanii przedwyborczej nowy prezes zapowiadał zmiany w działalności PZT, deklarował transparentność, walkę z nieprawidłowościami i patologią, jaka miała mieć miejsce w federacji w poprzedniej kadencji. Zarzuty dotyczyły m.in. spraw organizacyjnych i finansowych oraz spółki Tenis Polski. W PZT kryzys narastał od dawna. Na dwa dni przed wyborami zarząd związku podał się do dymisji. Jak poinformowano, decyzję podjęto na znak protestu przeciwko działaniom ministra sportu Witolda Bańki. W oświadczeniu, pod którym podpisali się m.in. dotychczasowy prezes zarządu PZT Jacek Muzolf oraz sekretarz generalny Jacek Durski napisano, że Bańka niesłusznie oskarża związek o złe gospodarowanie środkami. Ponadto minister wstrzymał wypłacanie dotacji PZT. Związek poinformował również, że Bańka zignorował wizytę prezydenta Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) w Polsce, a także nie spotkał się od początku okresu swojego urzędowania z przedstawicielami zarządu PZT. - Na dwa dni przed wyborami panowie w sposób absolutnie spektakularny podają się do dymisji przeciwko działalności ministra sportu i turystyki. To jest śmieszne. Ja uważam, że pieniądze publiczne powinny być wydatkowa transparentnie. W większości przypadków można mówić o tym, że związki sportowe i członkowie ich zarządów duszą potencjał polskiego sportu. Stąd inicjatywa legislacyjna, stąd też nowelizacja ustawy, która ma praktyki i zachowania korupcjogenne, nepotyzm - zlikwidować, ukrócić - ocenił sytuację w przeddzień walnego zgromadzenia minister Bańka