"Nadal staram się być otwarta, uśmiechnięta, skoncentrowana na sporcie. Z pieniędzmi, które tak ekscytują media, na pewno się nie obnoszę. Wśród znajomych mam ludzi zamożnych i biedniejszych. Wiem, jak wygląda życie przeciętnej nastolatki, nie funkcjonuje w wirtualnej rzeczywistości" - dodała najlepsza w chwili obecnej polska tenisistka. "Do szkoły nie jeździłam limuzyną, lecz autobusem bądź tramwajem. Tylko w sytuacjach awaryjnych, gdy zostawało 15 minut za zjedzenie obiadu i zmianę ciuchów na trening, brałam czasami taksówkę. W niczym nie różnię się od rówieśników. Oczywiście, mam od nich mniej codziennych obowiązków, ale jak muszę coś załatwić, absolutnie się od tego nie uchylam. Trzeba zrobić zakupy, zrobię. Milionerki też bywają w spożywczych" - stwierdziła 18-letnia krakowianka. "Moje nagrody za występy w turniejach są mniejsze od tych podawanych w statystykach. Każda zawodniczka na miejscu płaci podatek - raz 15 procent, innym razem 22 czy 30. Choć zdarza się, że fiskusowi nie oddajemy nic. Tak jest na przykład w Turcji" - podkreśliła Radwańska, która zajmuje 26. miejsce w rankingu WTA. "Zbliżam się do elity krok po kroku, ale teraz każdy, nawet minimalny postęp, będzie coraz trudniejszy" - wyznała "Isia". "Moim marzeniem jest, żebyśmy z Ulą sportowo i finansowo osiągnęły kiedyś połowę tego, co siostry Williams. A te bardziej przyziemne, to przed wyjazdem do Australii skończyć kurs na prawo jazdy, zdać egzamin i kupić sobie samochód. Tu pozwolę sobie na odrobinę luzu. Wybiorę szybki, sportowy model" zakończyła Radwańska.