Rozstawionej z numerem 3 Belgijce nie udał się więc rewanż za porażkę w decydującej grze Australian Open, choć tym razem nie musiała - jak w styczniu - zejść z kortu z powodu kontuzji... Decydujący, jak się później okazało był trzeci gem decydującego seta. Wówczas to Mauresmo przełamała rywalkę, obejmując prowadzenie 2-1. Amelie dzięki doskonałej formie serwisowej i wolejowej nie oddała już tej przewagi do końca i kiedy - przy pierwszej piłce meczowej po 122 minutach gry - Henin-Hardenne posłała z forhendu piłkę w siatkę, skryła ze szczęścia twarz w dłoniach. - Jestem taka dumna z tego trofeum, bo to specjalnie miejsce w historii tenisa - powiedziała Mauresmo, która zapisała na swoim koncie osiem asów (Henin tylko jeden) i wiele wygrywających serwisów. - Już nie chcę żebyście mówili o moich słabych nerwach - dodała, nawiązując do wielu przegranych przez siebie ważnych spotkań w najważniejszych imprezach. Francuzka odniosła drugie wielkoszlemowe zwycięstwo w karierze, choć początek tego spotkania nie należał do niej. Niski procent pierwszego serwisu i liczne błędy przy siatce były bezlitośnie wykorzystywane przez Henin, dla odmiany dobrze radzącej sobie w wymienionych elementach gry. Belgijka, która walczyła o swój szósty tytuł w Wielkim Szlemie, ale pierwszy na trawiastych kortach, wygrała więc pierwszą partię po 31 minutach. Drugi set był o 18 minut dłuższy, ale Mauresmo zaczęła świetnie serwować i objęła prowadzenie 4-2, wygrywając seta po kolejnych trzech gemach. Wyniki finału gry pojedynczej kobiet Amelie Mauresmo (Francja, 1) - Justine Henin-Hardenne (Belgia, 3) 2-6, 6-3, 6-4