- Lubimy występować przy pełnych trybunach, bo to mobilizuje do lepszej gry. Kilkanaście tysięcy osób na widowni robi wrażenie, tym bardziej, że nie było na korcie żadnego Brytyjczyka. Anglia jest kolebką debla i ludzie lubią tu przychodzić właśnie na debla - powiedział Matkowski. - Bardzo dobrze, że ten turniej został przeniesiony do Londynu. To tylko niewiele ponad dwie godziny lotu samolotem od domu, więc miło się tu gra. Do tego w mieście mieszka wielu Polaków i sporo z nich przyszło na nasz mecz. Mam nadzieję, że tak będzie dalej, najlepiej aż do finału, który chcemy wygrać - dodał Fyrstenberg. Polscy tenisiści zajmują jednak drugie miejsce w grupie A. Jej liderami są po pierwszej kolejce spotkań Mahesh Bhupathi z Indii i Mark Knowles z Bahamów (nr 3.), którzy w niedzielę wieczorem wygrali z czesko-słowacką parą Frantisek Cermak i Michal Mertinak (5.) 6:3, 6:3. We wtorek Fyrstenberg i Matkowski zmierzą się z Bhupathim i Knowlesem, a Nestor i Zimonjić zagrają z Cermakiem i Mertinakiem. Natomiast w poniedziałek o godzinie 19.00 w turnieju masters zadebiutuje Łukasz Kubot, w parze z Austriakiem Oliverem Marachem (6.). Ich pierwszymi rywalami w grupie B będą Czech Lukas Dlouhy i Leander Paes z Indii (4.). Czytaj także: Sensacyjny początek Fyrstenberga i Matkowskiego Wygrane Federera i Murraya w Londynie Kubot i Marach debiutują w finale sezonu