17-letni Polak, który rywalizację w turnieju singlowym z powodzeniem łączy z walką w deblu (w piątek także w nim miał grać o półfinał) uznawany jest za wielki talent. Na francuskiej ziemi blysnął już... pięć lat temu, wygrywając jako 12-latek turniej Longines Futures Tennis Aces. Aktualnie na liście jego tytułów jest m.in. złoty medal halowych mistrzostw Polski juniorów. W półfinałowym meczu z Baillym trudno było wskazać faworyta. Obaj tenisiści podeszli do tego spotkania nieco stremowani. Serwujący jako pierwszy Pawelski zaliczył niezwykle trudne otwarcie - w premierowym gemie rywal aż trzykrotnie miał szansę na przełamanie, lecz na szczęście nie zdołał żadnej z nich wykorzystać. Następne odsłony zdominował dobry serwis naszego rodaka. Przy stanie 2:1 dla Martyna zdołał on przełamać przeciwnika i zyskać przewagę, którą potwierdził po chwili utrzymując (choć nie bez trudu) własny serwis. Gdy Pawelski się rozpędzał, deszcz przerwał spotkanie Pawelski jednak dopiero się rozpędzał. Doprowadził do kolejnego przełamania (5:1) i chwilę potem cieszyć mógł się z wygranego, bardzo pewnie, pierwszego seta. Niestety, niemal dokładnie w momencie, gdy Polak unosił ręce w geście triumfu, nad kortem nasiliły się opady deszczu, zmuszając organizatorów do przerwania meczu. Wznowiono go po bardzo długiej, ponad dwugodzinnej przerwie. To mogło być już zupełnie inne spotkanie. Drugi set rozpoczął się lepiej dla Bailly'ego. Najpierw pewnie obronił on swój serwis, a następnie, przy podaniu Pawelskiego prowadził już 30:0. Na szczęście nasz młody rodak odrobił stratę i obronił gema, doprowadzając do remisu. Niestety, atut dobrego serwisu, jakim Pawelski imponował w pierwszym secie wygasł, a Belg przełamał już przy kolejnej okazji, obejmując prowadzenie 3:1. Już w następnym gemie Polak mógł zaliczyć przełamanie powrotne, ale nie wykorzystał szansy. Rywal objął za to prowadzenie 4:1. Gigantycznej przewagi nie tylko ostatecznie nie roztrwonił, ale nawet zdołał ją powiększyć - wygrał seta 6:1, dokładnie w takim samym stosunku, w jakim Pawelski zwyciężył w pierwszym. Roland Garros. Bailly - Pawelski: Mecz, który zyskał po przerwie zupełnie inne oblicze Niestety trzeci set również nie okazał się szczęśliwy dla Polaka - choć jego początek zapowiadał się obiecująco. Pawelski wygrał pierwszego gema, ale potem coraz bardziej uwidaczniała się przewaga Belga, który zwyciężył w pięciu kolejnych mini-potyczkach. Dopiero przy stanie 5:1 polski zawodnik odpowiedział kolejnym gemem, ale było już za późno, by gonić rywala - Bailly zwyciężył 6:2, a w całym meczu (w setach) 2:1. W finale rywalem zwycięzcy będzie reprezentant gospodarzy, Gabriel Debru. Pokonał on w "swoim" półfinale Chorwata, Dino Prizmicia 6:1, 0:6, 6:3. Także i to spotkanie przerwane zostało w pewnym momencie z powodu opadów. Gilles Bailly - Martyn Pawelski 1:6, 6:1, 6:2