188. w rankingu ATP Hurkacz pokonał na otwarcie w Paryżu 54. w tym zestawieniu Amerykanina Tennysa Sandgrena 6:2, 6:2, 3:6, 6:3. Debiutujący w wielkoszlemowej rywalizacji 21-letni Polak do głównej drabinki dostał się z trzystopniowych kwalifikacji. W drugiej rundzie czeka go pojedynek z rozstawionym z numerem trzecim Chorwatem Marinem Cilicem. "Hubert ma taki tzw. zero-jedynkowy styl gry. To świadczy tylko o tym, że może wygrać z każdym zawodnikiem. Tym bardziej, że teraz jest na takim etapie mentalnie, że nie ma nic do stracenia. Wygrał już w Paryżu pięć meczów z rzędu. To niesamowity zastrzyk pewności siebie. Dzięki takim momentom w karierze zawodnik wskakuje na zupełnie inny poziom rankingowy. Będzie z niego pociecha" - zaznaczył Fyrstenberg. Do drugiej rundy zmagań na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa awansowała również będąca rówieśniczką Hurkacza Fręch. 138. na liście WTA Polka, która także przeszła kwalifikacje, debiut w głównej drabince Wielkiego Szlema zaliczyła już w styczniowym Australian Open, ale to w Paryżu po raz pierwszy wygrała spotkanie w zawodach tej rangi. W stolicy Francji na otwarcie pokonała Rosjankę Jekaterinę Aleksandrową (102. WTA) 6:3, 3:6, 6:3. Teraz przed nią konfrontacja z rozstawioną z "10" Amerykanką Sloane Stephens, zwyciężczynią ubiegłorocznego US Open. "Magda zupełnie nie powinna patrzeć na jakąkolwiek taktykę przed tym meczem. Jest w takim +gazie+... Ona - jak +Hubi+ - nie ma nic do stracenia. To najlepszy mentalnie stan dla zawodnika. Może przegrać, nic się wtedy nie stanie. Świetnie zagrała dotychczas. Cztery wygrane spotkania w Wielkim Szlemie to dla niej niesamowity zastrzyk adrenaliny, pewności siebie i formy. Sloane z kolei musi wygrać, ona nie rozważa innego scenariusza. Jeśli korty będą trochę wolniejsze, popada - a w ostatnich dniach w Paryżu padało - Magda będzie krzyczeć, będzie aktywna, Stephens zaś troszkę się +zepnie+, nie będzie grała tych swoich +torped+, trochę błędów na początku meczu może zrobi, to może...." - analizował zwycięzca 18 turniejów ATP w deblu. Na pytanie, czy jego zdaniem Fręch i Hurkacz w najbliższej przyszłości na stałe zagoszczą w głównej drabince Wielkiego Szlema, Fyrstenberg odparł, że to będzie zależało od ich pozycji w rankingu. "Jeszcze nie mają zapewnionego takiego bezpośredniego wejścia do turnieju tej rangi. Będą musieli pograć więc trochę w challengerach oraz mniejszych imprezach WTA i ATP. Przy Wielkim Szlemie mają tyle presji i nerwów... Wiedzą, że są w telewizji, wszyscy na nich patrzą, a mimo to grają dobrze. To powoduje, że pewne bariery się przełamują. Uważam, że ten tydzień dla polskiego tenisa jest superszczęśliwy" - podsumował dyrektor challengera Sopot Open. Przyznał, że trudy rozegrania trzech spotkań w eliminacjach wielkoszlemowych imprez zostają w nogach. "Ale ta strata jest mała w porównaniu z tym, co zyskują mentalnie. To szczęście... Poza tym w głównej drabince jest granie co drugi dzień, jest czas na regenerację. Dodatkowo u kobiet gra się do dwóch wygranych setów. U +Hubiego+ jest pod tym względem troszkę gorzej. Ale jak go znam, to rano weźmie swoje płatki owsiane, zje, pójdzie na kort i będzie dobrze" - zapewnił z uśmiechem. Fyrstenberg uspokajał też kibiców zaniepokojonych ostatnimi słabszymi rezultatami Łukasza Kubota, do niedawna lidera światowego rankingu deblistów. "Z tego co pamiętam, to chyba prawie przed wszystkimi najlepszymi wynikami Łukasz i Marcelo Melo przegrali kilka razy z rzędu. Mieli taki kryzys już w tamtym sezonie i udało im się go przezwyciężyć. Uważam, że to jeden z tych momentów, że będą siedzieli i rozmawiali, jak długo jeszcze próbują. Myślę, że ten sezon spokojnie muszą dograć. Na pewno stać ich na wiele. Patrzyłem na ich wyniki, gdy przegrywali ostatnio. Często to były tie-breaki grane na przewagi. Uważam, że to trochę brak szczęścia, a za tym idzie brak pewności siebie. Mam nadzieję, że to przezwyciężą" - ocenił. Jeszcze dłużej w kryzysie związanym ze spadkiem formy i kłopotami zdrowotnymi jest Agnieszka Radwańska. Krakowianka pod koniec kwietnia doznała kontuzji pleców na treningu w Stambule. Wyszła na mecz pierwszej rundy w Turcji, ale skreczowała w nim. Potem zrezygnowała ze startu zarówno w Madrycie, Rzymie jak i we French Open. Szykuje się zaś na powrót do gry, gdy rywalizacja wkroczy na korty trawiaste. "Czy robienie sobie dłuższych przerw w grze w stylu Rogera Federera może być dobrą metodą dla +Isi+? Rogera rzeczywiście zmienił krótkotrwały spadek w rankingu. Mam nadzieję, że u Agnieszki też to będzie tylko krótkotrwały kryzys. Ciężko powiedzieć, czy taki manewr u niej zadziała tak samo. Na pewno ma taką grę, że może jeszcze coś zdziałać, ale też z pewnością prędzej w Londynie niż w Paryżu. Im niżej odbija się piłka, tym lepiej dla niej. To, że zrezygnowała z tych kilku turniejów na ziemi, to była bardzo dobra decyzja" - zaznaczył Fyrstenberg.