- To moje wielkie zwycięstwo, odniesione dla drużyny Rosji. Wiele czynników powodowało, że to był trudny mecz. Z Radwańską zawsze gra się ciężko, a tym razem dodatkowo ona miała wsparcie trenera z ławki, Polacy wybrali też wolny kort, żeby utrudnić mi zadanie. Grałam po zaledwie kilku treningach i po długiej podróży z Australii. Na szczęście grałam najlepszy tenis, na jaki mnie stać - komentowała Maria Szarapowa. Dodała, że dwie zmarnowane piłki meczowe nie przypomniały jej meczu z Agą na turnieju Masters, gdzie doszło do trzeciego seta. - Każdy mecz jest inny, ja nie żyję wspomnieniami tych starych. Grałyśmy w nowym miejsce i dla nas obu było wiele różnic. Wiedziałam, że Agnieszka zrobi wszystko, by wygrać na własnych śmieciach - dodała "Masza". Zapytana o organizację turnieju, posypała komplementami jak z rękawa. - Mówię to za cały team - wszystko było dobrze zorganizowanie, każdy służył nam pomocą. Gdy przyjeżdżasz do nowego miejsce, na tak wielką halę, nigdy nie wiesz, czego się spodziewać, a w Krakowie wszystko było perfekcyjne, począwszy od transportu (tenisistki podróżowały luksusowymi samochodami - przyp. red.) - zachwalała Maria Szarapowa. - Mam nadzieję, że jako turystka będę mogła przyjechać do Krakowa, bo nie miałam okazji zwiedzić tego pięknego miasta - dodała. "Masza" chwaliła też polską publiczność. - Kibice zachowywali się bardzo dobrze. Wiadomo, że na meczach Pucharu Federacji zawsze bardziej wspierają swój zespół, ale my również jesteśmy zadowolone z zachowania kibiców - podkreślała. Dodała z satysfakcją, że marka jej cukierków ("Shugarpova") w Kraków Arenie zrobiła furorę, choć kosztowały 20 zł za małą paczuszkę. - Zostały wszystkie sprzedane, nasze stoisko świeci pustkami, po raz pierwszy współpracujemy z Fed Cupem i nie wiedzieliśmy jak się uda, ale wyszło wspaniale - cieszyła się. Ktoś wymyślił pytanie, że rzekomo Polska jest postrzegana jako kraj, po którym na ulicach spacerują niedźwiedzie i czy Maria zgadza się z tą opinią. - Nie spotkałam żadnego niedźwiedzia, ani zwierzęcia, ani takiego na dwóch nogach, pod wpływem alkoholu - mówiła ze śmiechem Maria. Zapytana o radę, jak grać, by ją pokonać, odparła: - Nie jestem zbyt dobrym trenerem. Czasem jak coś powiem po meczu, to mój trener mówi, że chyba zwariowałam. A co do rad dla Agnieszki Radwańskiej, to jej nie trzeba nic doradzać, bo ona ma bardzo dobry team, który wie, co ma robić - uważa Maria Szarapowa. Z Kraków Areny Michał Białoński