Szarapowa, zwyciężczyni Wimbledonu z 2004 roku, wróciła do tenisa w zeszłym tygodniu w Stuttgarcie, po 15-miesięcznej przerwie spowodowanej dyskwalifikacją za doping. W styczniu 2016 roku próbka pobrana od niej podczas Australian Open wykazała stosowanie meldonium, środka, który z początkiem tamtego roku znalazł się na liście zakazanych substancji. Rosjanka przyznała się do zażywania meldonium, ale twierdziła, że przez pomyłkę, ponieważ nie była świadoma, iż został on dodany do tej listy. Pierwotnie Szarapowa została zawieszona na dwa lata, ale po apelacji karę skrócono do 15 miesięcy. Tenisistka wróciła do gry w Stuttgarcie, gdzie dostała "dziką kartę". W Niemczech Rosjanka wygrała trzy mecze, by potknął się dopiero w półfinale na reprezentantce Francji Kristinie Mladenovic. Szarapowa wróciła też do rankingu WTA, w którym jednak jest klasyfikowana na odległej, 262. pozycji, więc chcąc wystąpić od razu w turnieju głównym jakieś imprezy, musi liczyć na "dziką kartę". Inaczej pozostają jej kwalifikacje. W przypadku wielkoszlemowego Wimbledonu, żeby zagrać w kwalifikacjach trzeba być jednak około 200. miejsca w rankingu. Szarapowa będzie występować teraz w Madrycie i Rzymie i działacze All England Club poczekają, czy uda się jej osiągnąć tę granicę albo nawet wspiąć się do czołowej "100", co dawałoby jej od razu start w turnieju głównym, zanim zaczną zastanawiać się nad ewentualną "dziką kartą". "Mamy długofalowy, ustalony proces przyznawania 'dzikich kart'. Rozważamy prośby o ich przyznanie dwa tygodnie przed imprezą" - powiedział Richard Lewis, dyrektor wykonawczy All England Club. "20 czerwca odbędzie się spotkanie, na którym wyjaśni się, kto został przyjęty do turnieju głównego ze względu na ranking. Żadna decyzja nie zostanie podjęta przed 20 czerwca" - dodał. Tegoroczny Wimbledon odbędzie się w Londynie w dniach 3-16 lipca.