Szarapowa do gry wróciła w kwietniu, po 15-miesięcznej dyskwalifikacji za doping. W Stuttgarcie, Madrycie i Rzymie wystąpiła dzięki "dzikim kartom" przyznanym przez organizatorów, co spotkało się z krytyką niektórych rywalek. Jeszcze we wtorek szefowie wielkoszlemowego turnieju na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu, który rozpocznie się 28 maja, mają zdecydować, czy na tej samej zasadzie umożliwić jej rywalizację. Triumfatorka Wimbledonu z 2004 roku w aktualnym rankingu WTA zajmuje 211. miejsce. Poniedziałkowe zwycięstwo nad Amerykanką Christiną McHale spowodowało, że w następnym notowaniu znajdzie się w czołowej 200. Tym samym będzie miała prawo wystąpić w kwalifikacjach londyńskiego turnieju. Szarapowa nie była świadoma tego, że o ustalaniu prawa udziału w lipcowym Wimbledonie będzie decydował przyszłotygodniowy ranking. "Naprawdę nie miałam pojęcia. Zapewne zakładacie wszyscy, że wiem takie rzeczy, ale ja po prostu wolę koncentrować się na każdym kolejnym meczu. To, że wróciłam do grania jest dla mnie najważniejsze" - podkreśliła. W Rzymie jej kolejną rywalką będzie rozstawiona z numerem 16. Chorwatka Mirjana Lucić-Baroni, a ewentualnie w trzeciej rundzie może stanąć naprzeciw liderki światowego rankingu - Niemki Angelique Kerber.