"W końcu" - może powiedzieć Greczynka. W tym roku pięć razy grała w półfinałach imprez WTA. Wszystkie przegrała. W Linzu z Chorwatką Petrą Martić, w Dausze z Pegulą, w Indian Wells i Madrycie z Aryną Sabalenką, w czerwcu w Berlinie z kolejną Chorwatką Donną Vekić. Mogła nie wierzyć, że w końcu ten koszmar się skończy. W Waszyngtonie nie była faworytką. Pegula prezentuje równiejszą formę i grała u siebie, do tego przy pełnych trybunach i żywiołowo reagującej publiczności. Pegula bezradna w pierwszym secie Od pierwszych piłek półfinału Sakkari pokazywała dobry tenis. Była bardziej regularna, potrafiła zaskoczyć wyżej notowaną przeciwniczkę. W pierwszym secie przełamała serwis Peguli w trzecim gemie i utrzymywała przewagę do końca. Co więcej, w dziewiątym gemie jeszcze raz się zmobilizowała, by wykorzystać wyraźną słabość podania Amerykanki. Wynik 6:3 pierwszej części meczu zaskakiwał, ale statystyki były bezlitosne dla Peguli. Popełniła blisko dwa razy więcej niewymuszonych niż Greczynka (12/7), a po drugim serwisie zdobyła zaledwie 3 z 11 punktów, czyli tylko 27 procent. 4:1 dla Sakkari. Skończyło się 6:4 dla Peguli Ale Sakkari grała naprawdę bardzo dobrze. Na początku drugiego seta Pegula po jednym z udanych i widowiskowych zagrań wyrzuciła rakietę z rąk w geście bezradności. Greczynka wkrótce znów wypracowała sobie przewagę przełamania. Prowadziła 4:1 i wtedy nastąpiła katastrofa. Przy własnym serwisie (przy wyniku 4:2) popełniła trzy błędy z forhendu. Przegrywała 0:40. Były to pierwsze break pointy Amerykanki w meczu. Wykorzystała trzeciego z nich, ponownie po tym jak rywalka źle zagrała z forhendu. Pegula poczuła, że ma szansę na odwrócenie losów spotkania. Sakkari wpadła w kryzys tenisowy i mentalny, zaczęła się denerwować. Dyskutowała ze swoim trenerem jakby chciała zapytać, co się takiego dzieje. Bo działo się źle. Sakkari przegrała kolejny swój gem serwisowy. Z wyniku 4:2 zrobiło się 4:5, a wkrótce było po secie. Pegula wygrała go 6:4. Magda Fręch dołączy do Igi Świątek i Magdy Linette? Jest tego blisko Sakkari zapomniała o tragicznym drugim secie Sakkari przerwała fatalną serię pięciu kolejnych przegranych gemów na początku trzeciego seta. Wydawało się, ze wróciła do gry. W drugim gemie miała cztery break pointy. Nie wykorzystała ich. W trzecim Greczynka musiała się bronić później sama przed przełamaniem. Skutecznie. Wyraźnie zapomniała o tym, co działo się kilkanaście minut wcześniej. Grała po prostu lepiej, grała o zwycięstwo, o przerwanie fatalnej passy. Pokonała Pegulę przy jej podaniu w szóstym gemie. Tym razem nie wypuściła okazji na wygranie seta i... meczu, choć łatwo nie było (cudowna obrona break pointa w 7. gemie). Utrzymała przewagę do końca spotkania. Ostatni punkt zdobyła po zwycięskim backhandzie. W końcu w tym sezonie przeszła półfinał. Zmierzy się w nim ze zwyciężczynią spotkania Coco Gauff - Ludmiła Samsonowa. Sakkari tylko raz w swojej bogatej karierze wygrała turniej WTA - w 2019 roku w Rabacie. Półfinał turnieju WTA 500 w Waszyngtonie Jessica Pegula (USA, 1) - Maria Sakkari (Grecja, 4) 3:6, 6:4, 2:6