Dla 22-latki z Dąbrowy Górniczej zaczyna się właśnie sześciomiesięczny okres, w którym może tylko zyskiwać. Rok temu we wrześniu, już po nieudanym US Open, Maja Chwalińska przeszła operację kolana, później pauzowała do początku marca. Zamroziła ranking WTA na poziomie połowy drugiej setki, ale nie zdołała utrzymać się w tych okolicach. Po wielu nieudanych turniejach przełomem był dopiero sierpniowy challenger w Kozerkach, w których Polka awansowała do półfinału. Awans Polki blisko polskiej granicy. Rywalka została rozgromiona Po dwóch nieco większych turniejach ITF we Wrocławiu i Pradze, Chwalińska tym razem zdecydowała się na start w czeskiej miejscowości Frydek-Mistek, zaledwie 25 km od polskiej granicy. Tu jest rozstawiona z siódemką, jej pierwszą rywalką była Słowaczka Martina Marusinova, zawodniczka znacznie niżej notowana od 22-latki. Ich starcie nie miało większej historii, Polka wyraźnie górowała nad swoją rywalką od pierwszego gema. Szybko objęła prowadzenie 3:0, a później przytrafiła się jej jedyna chwila dekoncentracji. Nie tyle bowiem przegrała gema przy serwisie Słowaczki, co dała się też przełamać - zrobiło się wtedy 3:2. W szóstym gemie Chwalińska odpowiedziała jednak tym samym, a w kolejnych dwóch przegrała zaledwie jeden punkt. W drugiej partii Marusinova została już jednak ograna do zera - w żadnym gemie nie miała nawet piłki na zdobycie tego honorowego punktu. Notorycznie popełniała podwójne błędy serwisowe, a Polka notowała świetną skuteczność przy swoim podaniu. Po ledwie 53 minutach awansowała więc do drugiej rundy, a w niej zmierzy się z 24-letnią Meksykanką Maríą Portillo Ramírez. I to Polka będzie w tym spotkaniu faworytką. Środa była też udanym dniem dla Zuzanny Bednarz, która wcześniej przebijała się przez kwalifikacje. W pierwszej rundzie pokonała Czeszkę Adelę Moravcową 7:6 (3), 6:3. Maja Chwalińska wyprzedzi wielką legendę. Awans w rankingu WTA Chwalińska za awans dostanie pięć punktów do rankingu WTA - będzie na pograniczu czwartej i piątej setki światowej listy. Gdyby wygrała całą imprezę, zaliczyłaby awans w okolice 320. miejsca. Jedno jest pewne - w rankingu wyprzedzi legendarną Venus Williams, która dzięki dzikim kartom wciąż rywalizuje w największych turniejach.