Maja Chwalińska, w czasach juniorskich przyjaciółka i partnerka deblowa Igi Świątek (razem grały m.in. w finale Australian Open), w zeszłym roku błysnęła w Wimbledonie - przeszła tam kwalifikacje, dotarła do drugiej rundy. Po US Open musiała zrobić sobie jednak dłuższą przerwę od grania - przeszła operację kolana. Rehabilitacja miała trwać kilka tygodni - w planach był powrót do gry Chwalińskiej jeszcze przed Australian Open i próba przebicia się w Melbourne przez kwalifikacje. To jednak się nie udało - nie pozwoliło kolano, cały proces powrotu do zdrowia się wydłużył. Zawodniczka zamroziła więc swój ranking, a to oznaczało, że do gry może wrócić po sześciu miesiącach od poprzedniego spotkania. I dlatego 21-latka zagrała właśnie w Trnawie. Pechowe losowanie Chwalińskiej. Rywalka ma świetną serię Tu miała grać w kwalifikacjach, bo nie skorzystała jeszcze z zamrożonego rankingu - i to było dobrą decyzją. Po rezygnacji kilku rywalek dostała się bowiem do głównej drabinki, ale w niej miała pecha. Od razu trafiła na Océane Dodin - 26-letnią Francuzkę, która wybrała specyficzną drogę powrotu do czołowej setki rankingu WTA. Zrezygnowała z gry na Antypodach i niemal wszystkich turniejów WTA (wybrała się jedynie do Dubaju, przegrała tam w drugiej rundzie kwalifikacji z Włoszką Paolini). Zgłaszała się jednak do kolejnych turniejów ITF, głównie rangi W60 i świętowała kolejne sukcesy - wygrała trzy z nich, raz była w finale (właśnie w Trnawie), raz w półfinale. Wirtualnie już awansowała do TOP-100 rankingu WTA, co nie udało się występującej w większych imprezach Magdalenie Fręch. Gładka porażka Mai Chwalińskiej. Ani razu nie przełamała rywalki Z Chwalińską Dodin poradziła sobie bez problemów - widać było, że Polce brakuje ogrania, popełniała błędy w dłuższych wymianach. Już w pierwszym gemie Polka została przełamana, choć po dwóch asach z rzędu miała 40-30. Własny serwis nie był jednak atutem leworęcznej Polki - wygrywała jedynie połowę punktów. A to bardzo mało. Co prawda w drugim gemie Chwalińska mogła odrobić straty, miała nawet jedynego w tym spotkaniu break-pointa, ale nie zdołała tego zrobić. Francuzka z kolei świetnie serwowała, większość tych gemów wygrywała gładko, często do zera. Najdłuższy był ten ostatni w meczu, trwał kwadrans. Mimo że Polka popełniła w tym gemie aż trzy podwójne błędy serwisowe, to i tak miała trzy okazje na jego wygranie. Océane Dodin aż pięć i w końcu swoją szansę wykorzystała. Po 68 minutach wygrała z Chwalińską 6-2, 6-1. Z rywalizacji w Trnawie odpadły już wcześniej: Urszula Radwańska (nie przeszła kwalifikacji) i Katarzyna Kawa (przegrała we wtorek z rozstawioną z jedyną Bułgarką Wiktoriją Tomową 0-6, 2-6. O drugą rundę walczyła jeszcze dzisiaj Weronika Falkowska, ale przegrała z chorwacką kwalifikantką Leą Bosković 6-4, 3-6, 2-6.