Dla Fręch turniej w Waszyngtonie był dopiero pierwszym po wielkoszlemowym Wimbledonie. 25-letnia łodzianka postanowiła bowiem wyleczyć uraz pleców, z którym występowała na trawie. Polka w stolicy Stanów Zjednoczonych najpierw wyeliminowała klasyfikowaną w pierwszej setce rankingu Amerykankę Kaylę Day (6:2 i krecz rywalki), później zaś po długim spotkaniu ograła mistrzynię juniorskiego Wimbledonu sprzed zaledwie dwóch tygodni, 17-letnią Clervie Ngounoue 7:6, 7:5. Dzięki temu awansowała do turnieju głównego, a los przydzielił ją do pary, w której była już Sofia Kenin. Urodzona w Moskwie, ale reprezentująca USA tenisistka miała zagrać z "dziką kartą". Wycofała się jednak z powodu kontuzji uda. Co za słowa o Idze Świątek! Nadal komplementuje Polkę Tym samym do głównej drabinki trafiła Stearns, która w finale kwalifikacji przegrała ze swoją rodaczką Hailey Baptiste 6:7, 2:6. To był pierwszy mecz pomiędzy obiema tenisistkami. W rankingu WTA co prawda wyżej jest 21-letnia Amerykanka (59.), ale my liczyliśmy na naszą zawodniczkę (80.). Tenis. Niewykorzystane okazje lubią mścić nie tylko w piłce Początek spotkania wskazywał rzeczywiście na Fręch. Łodzianka już już w pierwszym gemie miała break pointa. Natomiast w trzecim Stearns musiała bronić aż pięciu takich piłek, ale za każdym razem wychodziła z opresji zwycięsko. Niewykorzystane okazje lubią się mścić nie tylko w piłce nożnej. W czwartym gemie Polka przegrywała już 0:40, obroniła jeszcze dwa break pointy, ale przy trzecim, zmuszona do biegania, nie zdążyła w końcu przebić na drugą stronę. Iga Świątek z szansą na prestiżowe wyróżnienie. Walczy o tytuł najlepszej na świecie Takie rozstrzygnięcie dało "kopa" Amerykance. 21-latka z Cincinnati, który dopiero drugi sezon gra wśród profesjonalistek, w szóstym gemie znowu przełamała podanie naszej tenisistki. Serwowała więc, aby wygrać seta i choć zaczęła źle, bo przegrywała 0:30, to zdobyła cztery kolejne punkty i zwyciężyła w partii 6:1. Początek drugiego seat toczył się zgodnie z zasadą własnego podania. W czwartym gemie po podwójnym błędzie serwisowym Stearns Fręch stanęła przed szansą na przełamanie, ale wyrzuciła piłkę na aut podczas wymiany. Po chwili łodzianka znowu miała okazję, aby "ukraść" gema, ale i tej nie wykorzystała. Tenis. W drugiej rundzie czeka turniejowa "jedynka" Fręch miała problemy wygrywaniem ważnych punktów, w takich momentach czegoś jej brakowało. Natomiast rywalka, podobnie jak w pierwszym secie, przetrwała trudniejszy moment, i w siódmym gemie przełamała podanie Polki, wychodząc na prowadzenie 4:3. W ósmym gemie łodzianka mogła szybko odrobić stratę, ale nie wykorzystała dziewiątego break pointa w meczu. Reprezentantka gospodarzy w 10. gemie serwowała, aby wygrać spotkanie i nie zmarnowała szansy. Kolejną rywalką Stearns będzie Jesscia Pegula. 29-letnia Amerykanka jest numerem jeden tej imprezy, a w pierwszej rundzie miała "wolny los". I runda gry pojedynczej: Peyton Stearns (USA) - Magdalena Fręch (Polska) 6:1, 6:4