Nasze reprezentantki przystąpiły do rywalizacji w pucharze Billie Jean King w składzie: Iga Świątek, Magdalena Fręch, Katarzyna Kawa i Maja Chwalińska. Do Biel nie pojechała z kolei Magda Linette, która z powodów rodzinnych wycofała się z imprezy. W piątek (12 kwietnia) do gry przystąpiły Iga Świątek i Magdalena Fręch. Na początek nasza najlepsza tenisistka pokonała pewnie Simonę Waltert 6:3, 6:1 i wyprowadziła naszą reprezentację na prowadzenie w rywalizacji ze Szwajcarią. A to nie koniec dobrych wieści, bowiem dzięki tej wygranej 22-latka pochodząca z Raszyna zapewniła sobie kwalifikację olimpijską, ponieważ do upragnionego awansu na IO do Paryża nasza gwiazda potrzebowała występu w spotkaniu międzynarodowym. Choć informacja o biletach do Francji zapewne wywołała uśmiech na twarzy Igi, zawodniczka oddala na bok myśli o tej imprezie i skupia się na bieżących rozgrywkach. ''Było wiele momentów, kiedy dochodziło do wyrównania i gry na przewagi, tak więc to na pewno nie było łatwe spotkanie. Czułam, że rywalka może zagrać jak underdog, czyli bez presji, a do tego mogła liczyć na wsparcie grupy szwajcarskich kibiców. Wiedziałam, co chcę pokazać i że stać mnie na solidną grę. Popełniłam kilka błędów, które lekko wpłynęły na dynamikę tego spotkania. Kluczem jest nie nie starać się zbytnio tego roztrząsać i robić swoje i cieszę się, że to właśnie mi się udało'' - mówiła 22-latka po meczu z Waltert. W piątek swój mecz miała również inna nasza reprezentantka. "Wypłynęło" zdjęcie Świątek z przyjaciółką. Zdradza prawdę o ich relacji, lubią się od wielu lat Sukces Magdaleny Fręch. Zapewniła Polsce cenny punkt Nie tylko Iga Świątek dostarczyła rodakom powody do radości. Magdalena Fręch wygrała spotkanie z osiemnastoletnią Celine Naef w pucharze Billie Jean King Cup 6:7(8), 7:5, 6:3, choć warto zaznaczyć, że była o mały krok od porażki. Na szczęście po blisko trzech godzinach gry to "Biało-Czerwona" mogła odetchnąć z ulgą, bowiem już tylko jedno zwycięstwo w sobotę sprawi, że nasza reprezentacja awansuje do finałów tych rozgrywek. "Starałam się grać agresywnie. Wiedziałam, że walczę o ważny punkt dla mojej drużyny. To wyjątkowy moment, bo na zwycięstwo czekałam chyba z miesiąc albo i dłużej" - dodała tenisistka. Nasze zawodniczki nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek. W sobotę (13 kwietnia) o godz. 14 Iga Świątek zmierzy się z Naef, a o godz. 15.30 zaplanowano mecz Fręch z Waltert. Genialna Iga Świątek, niebywały popis Polki. Organizatorzy docenili zagranie liderki rankingu WTA