Magdalena Fręch pokonała Mirrę Andriejewą. Kapitalny powrót i 6:0 na koniec, łzy Rosjanki
Już pierwszy dzień rywalizacji w głównej drabince WTA 500 w Berlinie przyniósł nam pojedynek z udziałem Magdaleny Fręch. Naszą reprezentantkę czekało spore wyzwanie, bowiem na "dzień dobry" trafiła na siódmą tenisistkę rankingu - Mirrę Andriejewą. Pierwszy set zakończył się pewnym zwycięstwem Rosjanki. Od drugiej partii 18-latka walczyła z własnymi emocjami, w pewnym momencie na jej twarzy pojawiły się łzy. Ostatecznie to zawodniczka urodzona w Łodzi triumfowała 2:6, 7:5, 6:0.

Magdalena Fręch zainaugurowała swój sezon na trawie przed tygodniem, podczas turnieju WTA 500 w Queen's. Tam zmierzyła się w pierwszej rundzie z Dianą Sznajder. Pierwszy set okazał się wyrównany, ale w drugim wyraźnie dominowała już Rosjanka. Ostatecznie to 21-latka triumfowała 6:4, 6:1 po 71 minutach rywalizacji.
Polka wciąż czekała zatem na na swój premierowy triumf na tej nawierzchni w obecnej kampanii rozgrywek. Przełamania przyszło jej poszukać w trakcie zmagań tej samej rangi, tyle że w Berlinie. 27-latka znów nie miała zbytnio szczęścia podczas losowania, bowiem już na "dzień dobry" trafiła na zawodniczkę rozstawioną z "6" - Mirrę Andriejewą, czyli deblową partnerkę Sznajder. W tym sezonie Fręch mierzyła się z Andriejewą dwukrotnie. Chociaż za każdym razem lepsza okazywała się Mirra, to Polka sprawiała sporo kłopotów młodej Rosjance. Zapowiadało się ciekawe popołudnie w stolicy Niemiec. Nasza reprezentantka, plasująca się na 25. miejscu w rankingu (o 18 lokat niżej od przeciwniczki), polowała na premierowe zwycięstwo w bezpośrednich potyczkach z dwukrotną mistrzynią WTA 1000 w singlu.
WTA Berlin: Magdalena Fręch rywalizowała z Mirrą Andriejewą w pierwszej rundzie
Mecz rozpoczął się od serwisu Andriejewej. Młoda Rosjanka wystartowała w mocnym stylu, od trzech wygranych akcji z rzędu. Później Fręch odrobiła część strat, zrobiło się już tylko 40-30 z perspektywy Mirry. Ostatnie słowo należało jednak do 18-latki i to siódma tenisistka rankingu jako pierwsza objęła prowadzenie. Po zmianie stron Magdalena wyrównała stan rywalizacji, nie tracąc punktu przy własnym podaniu. W trzecim gemie Polka doczekała się dwóch okazji na przełamanie. Nasza reprezentantka rozegrała świetną końcówkę i wyszła na 2:1 z przewagą breaka.
Zawodniczka rozstawiona z "6" od razu próbowała odrobić stratę. Dostaliśmy niezwykle zaciętą rywalizację, w której obie generowały sobie szanse. Fręch posiadała w sumie dwie piłki na 3:1, ale ostatecznie czwarte rozdanie trafiło w ręce Andriejewej. To był istotny moment dla losów pierwszej odsłony pojedynku. Mirra łapała coraz lepszy rytm, a nasza reprezentantka - wręcz przeciwnie, gasła z każdą minutą. Szala przechyliła się na korzyść Rosjanki. Po stronie Magdaleny można było dostrzec spore kłopoty z podaniem, wkradały się podwójne błędy serwisowe. Wzrosła także liczba niewymuszonych pomyłek. W efekcie Polka nie zdobyła już ani jednego "oczka" do końca partii. W ósmym gemie 18-latka wykorzystała czwartego setbola i zakończyła premierową część pojedynku rezultatem 6:2.
Początek drugiej odsłony przyniósł nam zwrot akcji. Andriejewa miała okazję na 1:0 przy swoim serwisie, ale mimo to została przełamana. Rosjanka wyraźnie się wściekła po ostatniej akcji pierwszego gema. Uderzyła piłkę poza kort, za co otrzymała ostrzeżenie od pani sędzi Miriam Bley. Nagle Mirra popadła w emocjonalny dołek. Po kolejnych nieudanych zagraniach na jej twarzy pojawiły się łzy, skrywała się pod czapką. Fręch w łatwy sposób podwyższyła prowadzenie na 2:0, nie tracąc ani jednego punktu.
Chwilę później Magdalena mogła prowadzić już 3:0, z przewagą podwójnego przełamania. Nie wykorzystała jednak żadnego z czterech break pointów i pozwoliła Rosjance na ponowne złapanie kontaktu. Można było mieć obawę, jak to wpłynie na dalszy rozwój sytuacji w trakcie drugiego seta. Czy 18-latka nie zbuduje się wyjściem z opresji. Na szczęście kolejne minuty ułożyły się znakomicie z perspektywy Polki. Podczas piątego piątego rozdania Fręch rozegrała świetną akcję na koniec i zrobiło się 4:1 dla 25. rakiety świata.
Nasza tenisistka nie utrzymała jednak przewagi do końca partii. Andriejewa stopniowo zaczęła odrabiać straty. Najpierw doszła na 3:4, a później wywalczyła jeszcze jedno przełamanie - w dziesiątym gemie, gdy Magdalena serwowała po zwycięstwo w drugiej części spotkania. Na tablicy wyników zrobiło się 5:5. Jedenaste rozdanie przyniosło kolejną emocjonującą rozgrywkę. Mirra obroniła trzy break pointy, potem miała piłkę na 6:5. Ostatecznie taki rezultat pojawił się jednak z perspektywy Fręch. Na koniec gema Rosjanka popełniła ogromny błąd przy siatce. Tym razem Magdalena zdołała zamknąć drugą odsłonę potyczki. Wynikiem 7:5 zagwarantowała nam dalszy ciąg emocji w Berlinie.
Decydujący set przyniósł dominację ze strony Polki. Andriejewa już na "dzień dobry" straciła swoje podanie, przegrywając do 30. Także kolejne gemy zupełnie nie układały się po myśli 18-latki. W pewnym momencie na tablicy wyników zrobiło się już 5:0 po tym, jak Magdalena wykorzystała trzeciego break pointa w trakcie piątego rozdania.
Mirra walczyła jeszcze o honorowe "oczko", miała break pointa przy podaniu Fręch. Ostatecznie jednak nasza reprezentantka nie pozwoliła na to swojej przeciwniczce. Po ponad dwugodzinnej rywalizacji 27-latka triumfowała 2:6, 7:5, 6:0, puentując znakomity powrót. Dzięki kapitalnej końcówce zagwarantowała sobie premierowy skalp w potyczkach z Andriejewą. O ćwierćfinał WTA 500 w Berlinie zawodniczka urodzona w Łodzi powalczy z Amandą Anisimovą lub Biancą Andreescu.
Dokładny zapis relacji z meczu Magdalena Fręch - Mirra Andriejewa jest dostępny TUTAJ.


