Magdalena Fręch odniosła największy sukces w karierze, wygrywając turniej WTA 500 w meksykańskiej Guadalajarze. W finale pokonała Australijkę Olivię Gadecki 7:6(5), 6:4. Została po Agnieszce Radwańskiej, Idze Świątek i Magdzie Linette czwartą Polką w XXI wieku ze zdobytym tytułem singlowym WTA. W tym sezonie grała już o triumf w imprezie rangi "250" w Pradze, ale tam lepsza okazała się wymieniona poznanianka. Tenisowy tour przenosi się teraz do wschodniej Azji. W poniedziałek startuje "pięćsetka" w Seulu, ale jak przekazano, Fręch w nim nie wystąpi. Trudno było spodziewać się innej decyzji, Koreę Południową od Meksyku dzieli ponad 11,5 tysiąca kilometrów. Łodzianka musiałaby w ciągu kilkunastu godzin po wygranej wsiąść w samolot, walczyć z tzw. jet lagiem i wyjść na mecz pierwszej rundy. Magdalena Fręch nie zagra w Seulu. Tak jak Iga Świątek W nim miała się zmierzyć z inną Australijką - Priscillą Hon, która przeszła eliminacje dzięki wygranym nad Ulrikke Eikeri i Eunhye Lee. Miejsce naszej rodaczki w tym starciu zajmie Polina Kudermietowa. Rosjanka znajdowała się na liście oczekujących, przegrała finał kwalifikacji przeciwko Lu Jia-Jing. Przypadek Fręch jest więc teraz identyczny jak Igi Świątek. Obie zdecydowały się ostatecznie pominąć zmagania w Korei, by odpocząć. Polki wrócą do gry w Pekinie. "Tysięcznik" w tym chińskim mieście rozpocznie się 25 września. "Moja kondycja fizyczna nie wróciła jeszcze do normy po US Open. Nie mogę przyjechać do Seulu. Proszę o zrozumienie, że nie mam innego wyjścia, jak tylko zmienić swoje plany" - przekazywała raszynianka. Po Pekinie karuzela WTA przeniesie się na kolejny turniej rangi "1000" w Wuhan, a następnie w kalendarzu widnieją dwie "pięćsetki" - w Ningbo i Tokio. Czas pokaże, jakie decyzje ws. terminarza podejmą zawodniczki. Pewne jest, że Świątek po etapie sezonu we wschodniej Azji przeniesie się na zachód tego kontynentu. Zakwalifikowała się już do rozgrywanego w Arabii Saudyjskiej WTA Finals. Pewny bilet do Rijadu ma też Aryna Sabalenka.