Czeszka dziś zajmuje odległą 77. pozycję w WTA, ale nie należy zapominać, że to srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio i finalistka Roland Garrosa z 2019 roku. Po okresie zastoju odradza się. W tym sezonie zagrała w czwartej rundzie dwóch amerykańskich turniejów WTA 1000 w Indian Wells i Miami. Linette nie dala rozwinąć skrzydeł Vondrusovej Pierwszy set Polka wygrała rutyną i opanowaniem. Wpadała w kłopoty, ale z nich zaskakująco szybko wychodziła. Nieco pomogła jej w tym młodsza o siedem lat przeciwniczka, szczególnie w końcowej fazie. Linette pierwsza straciła serwis już w inauguracyjnym gemie. Natychmiast odrobiła stratę. Identyczna sytuacja powtarzała się jeszcze trzykrotnie - najpierw przegrane podanie, a potem natychmiast udany rewanż. Najbardziej niebezpieczne wydawało się przełamanie serwisu poznanianki - po bardzo długim kilkuminutowym gemie - na 5:6. Ale półfinalistka Australian Open doprowadziła do wyrównania w ekspresowym tempie, nie przegrywając punktu. Tie-break okazał się festiwalem błędów Vondrusovej. Czeszka w ogóle nie mogła złapać rytmu, trafiała w siatkę, wyrzucała piłki w aut. Ale seta Linette zakończyła efektownym "winnerem". Wygrała 7:1. Fatalny finisz drugiego seta Linette Drugi set zaczął się od zaciętego pierwszego gema, który trwał aż 11 minut. Linette miała trzy break pointy. Nie wykorzystała żadnego. Szkoda, bo Vondrusova otrząsnęła się z letargu w jaki zapadła kilka minut wcześniej. Grała bardziej regularnie. Mecz toczył się według scenariusza, w którym podający wygrywa. Do 11. gema żadna z zawodniczek nie miała nawet szansy na przełamanie rywalki. Taka pojawiła się dopiero przy wyniku 5:5. Miała ją Polka. Vondrusova w tym momencie zagrała bardzo agresywnie i wyszła z opresji. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, także w tenisie. Czeszka nie dała żadnych szans Polsce w kolejnym gemie. Wygrała go do zera i całego seta - 6:4. W końcówce meczu Polka wyraźnie lepsza W trzecim w pierwszych czterech gemach górą były zawodniczki returnujące. Bardziej zacięte były gemy przy serwisie Linette. Poznanianka aż siedem razy powstrzymywała rywalkę, by jednak stracić swoje podanie. Po własnym gemie serwisowym na prowadzenie (3:2) wyszła w końcu Vondrusova. Polka odpowiedziała w świetnym stylu. Wyrównała, nie tracąc punktu. A potem poszła za ciosem. Znacznie lepiej wyglądająca fizycznie okazała się lepsza w dwóch kolejnych gemach. Czeszkę stać było tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki. Pewnie zwyciężyła swój serwis na 4:5. Serwując po awans do trzeciej rundy Linette nie zmarnowała szansy, choć nie było łatwo. Na koniec obroniła dwa break pointy, wykorzystała drugą piłkę meczową. Czy Linette pokona niepokonaną Rosjankę? W trzeciej rundzie Linette spotka się z rewelacyjną 15-letnią Mirrą Andriejewą. Grająca w Madrycie z "dziką kartą" Rosjanka wyeliminowała Kanadyjkę Leylah Fernandez i Brazylijkę Beatriz Madad Maię. W tym sezonie, biorąc pod uwagę wszystkie mecze zawodowego cyklu, w tym turnieje ITF, nie przegrała jeszcze żadnego spotkania. Mimo ogromnej różnicy wieku - Andriejewa jest młodsza o 15 lat i rankingu - aż 175 pozycji - Polka może się obawiać tego pojedynku. W Madrycie grają jeszcze dwie Polki. Obie wystąpią w piątek. Iga Świątek zagra z Austriaczką Julią Gabher, a Magdalena Fręch z Amerykanką Jessiką Pegulą. Olgierd Kwiatkowski II runda turnieju Mutua Madrid Open WTA 1000 (pula nagród 7 665 164 dol.) Magda Linette (Polska, 17) - Marketa Vondrousova (Czechy) 7:6 (1), 4:6, 6:4.