Półfinalistka Australian Open od dwóch lat jest członkinią Rady Zawodniczek WTA. To gremium skupiające kilka wybranych w specjalnym głosowaniu tenisistek, które ma za zadanie wydawać opinię na temat tego co się dzieje w kobiecym tenisie. Przewodniczącą organizacji jest Wiktorija Azarenka, była dwukrotna zwyciężczyni Australian Open, w przeszłości liderka rankingu WTA. Azarenka nie boi się nikogo Co zaskakujące, Linette stwierdziła, że udział w Radzie Zawodniczek miał ogromny wpływ na jej ostatnie wyniki. Pomógł jej także bardzo w tym, że awansowała do półfinału w Melbourne. To doświadczenie dało mi dużo więcej pewności siebie - powiedziała Linette. - Wyjście na kort na półfinał Australian Open to było nic w porównaniu z przeciwstawieniem się opinii Wiktorii Azarenki. Mieliśmy wiele dyskusji. To było bardzo trudne. Po pierwsze jest bardzo wokalna, głośna. Po drugie, nie boi się nikogo, naprawdę nikogo - dodała tenisistka z Poznania. Linette: Odważyłam się mówić i to mi pomogło na korcie Linette przyznała, że właśnie prowadząc dyskusje w łonie rady, stała się osobą bardziej zdecydowaną i odważną. - Dyskusje w radzie były dla mnie ogromnym przeżyciem. Zajęło mi sporo czasu, żeby się odważyć zabierać głos, ale od momentu kiedy się odważyłam zaczęłam więcej mówić, to na korcie zaczęło mi bardzo pomagać. Jestem dziś dzięki temu pewniejsza siebie - przyznała zawodniczka z Poznania. Rada Zawodniczek WTA ma coraz ważniejszy wpływ na to, co dzieje się w kobiecym tenisie. - Pomagam innym. Robimy to same z siebie, nic nie dostajemy za swoją działalność. Czasami dostaję 200-300 wiadomości po naszych spotkaniach i na wszystkie odpowiadam - powiedziała Linette. Olgierd Kwiatkowski