Magda Linette na inaugurację turnieju WTA 500 w Charleston pewnie pokonała Petrę Martić, a w drugiej rundzie zdołała odwrócić losy rywalizacji z Dajaną Jastremską i wygrać, chociaż to Ukrainka triumfowała w pierwszym secie i to bez straty gema. W boju o ćwierćfinał na Polkę czekało o wiele trudniejsze wyzwanie - przyszło jej zmierzyć się z Jessiką Pegulą, czyli piątą zawodniczką światowego rankingu i turniejową "jedynką". Amerykanka nie dała większych szans zawodniczce pochodzącej z Poznania. Zdobyła 31 z 39 możliwych punktów serwisowych, nie musiała też bronić żadnego break pointa. Sama za to regularnie przełamywała Polkę i oddała jej w sumie zaledwie cztery gemy. Mecz skończył się ekspresowo, bo po zaledwie 59 minutach i był popisem w wykonaniu faworytki. Trzysetowy bój i dziewiąte zwycięstwo z rzędu. Były nerwy, dostało się rakiecie Jessica Pegula otwarcie o Magdzie Linette. "Nie grała swojego najlepszego tenisa" W pomeczowym wywiadzie dla Tennis Channel amerykańska gwiazda krótko podsumowała występ Linette. "Uważam, że nie grała swojego najlepszego tenisa. A ja serwowałam naprawdę mądrze i dobrze grałam w tych trudnych warunkach" - skwitowała. Amerykanka nie kryła też radości z faktu, że udało jej się wywierać presję na polską tenisistkę. I wskazała, co nie udało się Linette. Pegula zdradziła także, że ostatnio pracowała nad serwisem, czego efekt było widać w meczu z Linette. Nie pomagały jej jednak wspomniane wcześniej trudne warunki, a mianowicie silny wiatr, który, jak zaznaczyła Amerykanka, utrudniał "komfortowe" zagrywanie. "Wykonałam dobrą robotę, uzyskując wysoki procent pierwszych serwisów" - podsumowała. Dwa lata i koniec. Wielki powrót Igi Świątek. Kapitan kadry: "Nie zniechęcili jej do przyjazdu"