Linette punkty rankingowe, które pozwoliły jej awansować o siedem pozycji w najnowszym notowaniu zestawienia WTA, zdobyła w ubiegłym tygodniu podczas turnieju w Katowicach, gdzie dotarła do 1/8 finału singla. Dzięki temu została dziewiątą Polką w historii, która znalazła się w gronie 100 najlepszych tenisistek na świecie (od czasu wprowadzenia rankingu w 1975 roku). Wcześniej udało się to: Iwonie Kuczyńskiej, Katarzynie Nowak, Aleksandrze Olszy, Magdalenie Grzybowskiej, Marcie Domachowskiej, Agnieszce i Urszuli Radwańskim oraz Katarzynie Piter. "Wszyscy w rodzinie śledzą na bieżąco moją sytuację i cieszą się bardzo. Wiedzą jednak, że mierzę dużo wyżej i na tym nie poprzestanę. Wraz z moim teamem traktujemy to jako kolejny etap. Mam nadzieję, że uda mi się spełnić następne wyznaczone cele" - podkreśliła Linette. Poznanianka przyznała, że chętnie zobaczyłaby w niedalekiej przyszłości swoje nazwisko w czołowej "50" rankingu WTA. "Czemu nie? Jeśli będę dobrze grać i zdrowie mi na to pozwoli. Będę na to bardzo ciężko pracować i zobaczymy, jak się sprawy potoczą" - zaznaczyła. Od dwóch lat jej szkoleniowcem jest Izo Zunić. Trener od przygotowania fizycznego, pod którego okiem ćwiczy, również jest Chorwatem. 23-letnia zawodniczka jest zadowolona ze swojego sztabu i nie zamierza go rozbudowywać po awansie do Top100. "Wszystko funkcjonuje dobrze i nie ma potrzeby niczego zmieniać" - uzasadniła. Pod koniec poprzedniego sezonu Linette zaznaczyła, że do awansu do grona 100 najlepszych tenisistek świata potrzebne jest zdrowie i odpowiedni stan mentalny. "Czy obecnie mam jedno i drugie? Powoli tak, choć nie powiedziałabym, że już cokolwiek mam. Mam jeszcze dużo takich małych "dziur", które trzeba ponaprawiać. Na pewno nie jest tak, że jak jestem w "100", to osiągnęliśmy ze sztabem to, co chcieliśmy i na tym kończymy. Teraz będzie jeszcze trudniej, czeka nas jeszcze więcej poświęceń i dużo ciężkiej pracy" - zapewniła. Jak dodała, wspomniane "dziury" dotyczą różnych elementów istotnych w tenisie. "Chodzi i o technikę, i o przygotowanie fizyczne. O stronę mentalną też - mogłabym bardziej wierzyć w siebie, być bardziej pozytywnie nastawiona na korcie. Zawsze można się poprawiać i dążyć do doskonałości" - zwróciła uwagę 23-letnia zawodniczka. W Katowicach zgłosiła się również do debla, w którym wraz z Alize Cornet dotarły do półfinału. W tym ostatnim spotkaniu Francuzka grała z kontuzją uda, której doznała dzień wcześniej w singlu. Jak zaznaczyła wtedy w rozmowie z dziennikarzami reprezentantka "Trójkolorowych", jej organizm był już przemęczony wcześniej - po tym, gdy jednego dnia musiała wystąpić w krótkim odstępie czasu zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej. "Myślę, że ta sytuacja nie zniechęci Alize i skoro umówiłyśmy się na debla podczas French Open, to tam na pewno zagramy. Nie mówimy o wcześniejszych turniejach, bo nie wiadomo, w jakiej będziemy dyspozycji i nie chciałabym niczego obiecywać. Zostawiamy te kwestie na razie. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą" - podsumowała Linette. Na jednej z konferencji prasowych podczas turnieju w Katowicach poruszano kwestię powołań na weekendowy baraż o zachowanie miejsca w Grupie Światowej Pucharu Federacji ze Szwajcarią. W składzie znalazła się Urszula Radwańska, która w Katowicach przegrała dotkliwie w pierwszej rundzie, a zabrakło miejsca dla Linette. Ta ostatnia przyznała wówczas, że było jej nieco przykro, bo przed spotkaniem w Zielonej Górze kapitan reprezentacji Polski w ogóle się z nią nie kontaktował. "Byłam zaskoczona tą sytuacją, ale rozumiem ją i respektuję. Życzę dziewczynom jak najlepiej. To nie tak, że się obraziłam na kogoś. Byłam po prostu zaskoczona i to była taka moja spontaniczna reakcja. Mam nadzieję, że utrzymamy się w elicie i uda mi się zagrać w kolejnym meczu tych rozgrywek" - zaznaczyła poznanianka.