Informację o śmierci Macieja Gumowskiego podał Polski Związek Tenisowy. "Z ogromnym smutkiem musimy poinformować, że zmarł Maciej Gumowski, wybitny trener tenisowy z Poznania i były kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa. Urodził się 1 grudnia 1950 roku i dorastał w Poznaniu. Karierę tenisową rozpoczął w wieku 11 lat i początkowo związany był z kortami miejscowej Warty, a od 14. roku życia był zawodnikiem AZS Poznań. Skończył studia na Akademii Rolniczej w Poznaniu, a po ukończeniu nauki wyemigrował do Kanady, z której po kilku latach wrócił do Europy. Rozpoczął pracę w jednym z klubów tenisowych Austrii jako trener, zdobywając kolejne stopnie licencji Austriackiego Związku Tenisowego. Maciej Gumowski był kapitanem reprezentacji Polski Gumowski wystartował i zwyciężył w konkursie na trenera centrum tenisowego Niemieckiego Związku Tenisowego w Essen. Przeniósł się do Niemiec, gdzie skończył studia trenerskie w uznawanej za jedną z najlepszych w świecie uczelni sportowych - Akademii w Kolonii. Tam poznał Richarda Schoenborna, współtwórcę ówczesnej potęgi niemieckiego tenisa i w późniejszych latach pomógł zorganizować konferencję trenerską w Polsce, na poznańskim AWF-ie, z udziałem tego wybitnego szkoleniowca. W latach 1995-96 oraz 1998-1999 Gumowski był kapitanem reprezentacji Polski startującej w rozgrywkach o Puchar Davisa. Aktywnie uczestniczył też w wielu wydarzeniach z udziałem polskich zawodników i trenerów i miał duży wpływ na rozwój tenisa w Polsce"- napisał PZT. Macieja Gumowskiego, w rozmowie z Interią, wspomina Piotr Robert Radwański: - Oczywiście, że znałem "Gumę". Jego śmierć to wielka strata dla naszego tenisa. Poznałem na początku lat 90. w Niemczech. Ja grałem wtedy w Gronau, spotkaliśmy zimą w hali tenisowej w Essen. Porozmawialiśmy, jak przystało na Polaków na emigracji. Maciek szefował tam, pełni znacznie większą rolę od mojej. Moje córki Ula z Agnieszką miały wtedy po dwa-trzy lata. Powspominaliśmy siermiężne lata PRL-u. Każdy z nas się zachwycał sprzętem, halami tenisowymi, jakie w Niemczech mieli na każdym kroku. Polska dopiero raczkowała, była na początku drogi budowy infrastruktury sportowej. Dość przypomnieć, że 60-tysięczne Gronau miało wtedy więcej kortów w hali niż w Krakowie było ich na zewnątrz! Później Maciek zawsze pokazywał klasę i dzwonił z gratulacjami, gdy "Isia" wygrywała ważne mecze - powiedział nam Piotr Robert Radwański.