Jelena Ostapenko wiązała z udziałem w tegorocznym Wimbledonie wielkie nadzieje. Zanim w poniedziałek zmierzy się z pogromczynią Igi Świątek, w niedzielę czekał ją jeszcze pojedynek deblowy, w którym wraz z Ludmyłą Kiczenok mierzyła się z Terezą Mihalikovą oraz Olivią Nicholls. Ostapenko chce choćby wyrównać swój wynik z 2018 roku Jelena Ostapenko swoją najlepszą wersję na Wimbledonie zaprezentowała w 2018 roku. Wówczas trafiła aż do półfinału. Ta sztuka nigdy później już jej się nie udała - przed rokiem pożegnała się z wielkoszlemowym turniejem już po drugiej rundzie. Tegoroczne przygotowania tenisistki sklasyfikowanej na 14. miejscu rankingu również nie napawały optymizmem. Na turniejach na trawie pokonała zaledwie jedną przeciwniczkę. Jak się jednak okazało, londyńskie korty mają wokół siebie inną aurę. Ostapenko w swoim pierwszym singlowym meczu rozbiła Ajlę Tomljanović (136. w rankingu), a następnie nie dała szans Darii Snigur (130.) i Bernardzie Perze (97.). Teraz przed 27-latką ogromne wyzwanie, bo w poniedziałek zmierzy się z pogromczynią Igi Świątek - Juliją Putincewą. Jeszcze w niedzielę Łotyszkę czekał jednak mecz deblowy. Słowacko-amerykański duet zaskoczył Ostapenko i jej partnerkę Ostapenko gra w Londynie w duecie z Ludmyłą Kiczenok. W niedzielę obie panie spodziewały się spacerku, bo na ich drodze stanęły Teraza Mihalikova oraz Olivia Nicholls. Nawet ranking deblowy (Ostapenko - 17., Kiczenok - 15., Mihalikova - 56., Nicholls - 65.) z łatwością pozwalał wytypować faworytki. A fakt, że między Łotyszką, a Słowaczką znajduje się ponad 1000 tenisistek w rankingu pojedynczym tylko potęgował przekonanie. Tym większy musiał być szok, gdy duet Mihalikova - Nicholls wygrał pierwszy set (6:3)! Faworyzowane zawodniczki miały wielki problem z serwisem przeciwniczek i łatwo oddały pierwszą część spotkania. Szybko jednak zrozumiały, że jeśli chcą przejść dalej, muszą pokazać swoje najlepsze wersje. Drugi set zakończył się już ich zwycięstwem 6:2. To, co kluczowe wydarzyło się w piątym gemie trzeciego seta. Wówczas Ostapenko i Kiczenok przełamały swoje rywalki, a ta przewaga wystarczyła im do sięgnięcia po zwycięstwo. Ostatecznie Łotyszka i Ukrainka mają powody do radości, choć po pierwszym secie w powietrzu wisiała ogromna sensacja. Teraz 14. rakieta świata może już skupić się na nadchodzącym hitowym starciu z Putincewą.