Turniej ATP 1000 w Madrycie w tym sezonie stał pod znakiem powrotu Rafaela Nadala na jeden ze swoich ulubionych kortów. Nawet próba obrony tytułu przez Carlosa Alcaraza nie była tak ważna dla tamtejszych fanów, jak możliwość zobaczenia wielkiego mistrza znów na krajowych obiektach. Przygoda wielkiego Hiszpana z kortem imienia Manolo Santany była naprawdę udana. Zakończył ją dopiero na czwartym spotkaniu, gdzie trafił na bardzo wymagającego rywala. Dramatyczny bój Magdaleny Fręch, 191 minut walki. Co za starcie z triumfatorką US Open Nadal mierzył się bowiem z Jirim Lehecką po niezwykle wymagającym, trzysetowym starciu z Pedro Cachinem. Pierwszy set walki z Czechem był bardzo wyrównany, ostatecznie zakończył się wygraną 7:5 po stronie Lehecki. Druga partia była nieco łatwiejsza dla młodego tenisisty i przypieczętował swoje być może największe zwycięstwo w karierze. Po meczu z Nadalem przyszedł czas na rywalizację z Daniłem Miedwiediewem. Ten zakończył się po jednym secie, bo Rosjanin poddał mecz z powodu kontuzji. Dramat na korcie w Madrycie. Fala łez Lehecka miał więc nieco więcej czasu na odpoczynek przed swoim półfinałem z Felixem Augerem-Aliassimem. Czech zdawał się być faworytem tej rywalizacji. Pierwsze pięć gemów było zdominowane przez serwujących i w pewnym momencie na twarzy Czecha pojawił się wyraźny grymas bólu na twarzy. Na kort został wezwany fizjoterapeuta, a ten po rozmowie z Lehecką udał się do szatni. Sędzia ogłosił trzyminutową przerwę medyczną, w której Czech miał zostać błyskawicznie wyleczony. Trwa koszmar Carlosa Alcaraza. Hiszpan przekazał fatalną wiadomość. "Niestety" Tak też się faktycznie stało, bo Lehecka wrócił na kort, ale na bardzo krótką chwilę. Sędzia ogłosił, że mecz zostaje wznowiony. Czech wygrał dwa punkty, a przy trzecim zaczął mieć znów problemy. Pierwszy serwis wylądował na aucie, a po drugim piłka weszła do gry. Akcja była bardzo krótka i zakończyła się znakomitym forehandem Kanadyjczyka. Zaraz po tym, jak piłka wylądowała w korcie Lehecka upadł na kolana i jasne było, że już do gry na pewno nie wróci. Na twarzy Czecha pojawiły się oczywiście łzy, a mecz został zakończony i Kanadyjczyk awansował do finału. Lehecka wyraźnie się rozkleił i był bardzo zły na to, co się wydarzyło, ucierpiała także jego rakieta, na której postanowił się wyżyć. W akompaniamencie braw Lehecka opuścił kort i udał się do szatni. Pocieszeniem dla Czecha może być fakt, że występ w turnieju zapewnił mu solidny awans w rankingu ATP. Po imprezie w Madrycie 22-latek awansował o osiem pozycji i w najnowszym notowaniu będzie zajmował 23. miejsce.