Lajović to wschodząca gwiazda serbskiego tenisa, która coraz śmielej idzie w ślady bardziej znanych rodaków Novaka Djokovicia, Janko Tipsarevicia czy Victora Troickiego. Przed miesiącem dotarł do 1/8 finału na ziemnych kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu, w zaledwie swoim drugim wielkoszlemowym występie.W Londynie pokazał, że dobrze czuje się również na trawie, eliminując w pięciosetowym maratonie na otwarcie Hiszpana Guillermo Garcie-Lopeza, rozstawionego z numerem 28. Również w czwartek imponował spokojem i świetnymi umiejętnościami technicznymi. - Posiada mocny i pewny serwis, świetnie returnuje, nie boi się również chodzić do siatki, no i dobrze trzyma piłkę z tyłu kortu. Jest prawie kompletnym graczem i nie boi się wyzwań i silniejszych rywali, bo jednak Łukasz był w pewnym stopniu faworytem tego meczu. Jednak zaczął go dość nerwowo i niepewnie, ale dzięki świetnemu serwisowi pomagał sobie w trudnych momentach - powiedział INTERIA.PL Jan Stoces, czeski trener prowadzący od kilku sezonów Polaka. Choć chwilami było nerwowo i gra cały czas toczyła się dosłownie punkt za punkt, to w pierwszych 18 gemach nie doszło jednak do przełamań. Natomiast pierwszy tie-break lepiej rozpoczął Serb, który dzięki dwóm błędom Kubota (w tym jednym podwójnym przy serwisie rywala) odskoczył na 3-0, 4-1 i 5-2, zanim zakończył go wynikiem 7-4, wykorzystując drugiego setbola. W drugim secie obaj przechodzili wyraźny kryzys, a w ich grę wkradły się nerwy i niewymuszone błędy. Wydawało się, że jako pierwszy wyszedł z tego Polak, który przełamał podanie przeciwnika na 4:3. Jednak zaraz po tym sam stracił swojego gema i znów doszło do tie-breaka.Tym razem dodatkowa rozgrywka ułożyła się po myśli Kubota, choć losy zwycięstwa przechylił na swoją korzyść dopiero w końcówce, wygrywając 7-4.- Przyznaję, że to był dla mnie decydujący moment w meczu, bo widziałem, że Łukasz przełamał mentalnie Lajovicia i pozbawił go pewności siebie. Pomógł mu w tym doskonały serwis i ataki do siatki, z którymi Serb nie radził sobie najlepiej. Potem było już widać, że to Łukasz miał nieznaczną przewagę psychiczną i stopniowo udowadniał to na korcie - powiedział INTERIA.PL Stoces.Po drugim secie na jego twarzy oraz czeskiego trenera od przygotowania fizycznego Ivana Machytki zagościły umiarkowany spokój i rozluźnienie. Natomiast nerwy wzięły górę u masażystki tenisistki z Lubina, Rumunki Liliany Tiganili.- Teraz nie powiem już nic, złego ani dobrego. Nie będę nic robić, tylko będę się po prostu cały czas modlić - stwierdziła przed rozpoczęciem trzeciej partii i faktycznie niemal przez cały czas powtarzała półszeptem Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo po rumuńsku.Najwidoczniej intencje zostały wysłuchane, bowiem Kubot zdobył drugiego "breaka" w meczu już w szóstym gemie i po chwili wyszedł na prowadzenie 5:2. Wygrał ostatecznie seta 6:3, prezentując chwilami niemal niespotykaną we współczesnym tenisie taktykę serwis-wolej, która królowała dwie dekady temu.Czwarta partia była niemal kopią pierwszej, bowiem nie było w niej przełamań. Tym razem jednak, mniej więcej w połowie 32-letniemu Polakowi zaczęły doskwierać skurcze mięśni ud, a na jego twarzy często pojawiał się grymas bólu. Starał się więc za wszelką cenę zdobywać punkty bezpośrednio serwisem lub z returnu.Gdy zwalczył słabość swojego organizmu znów zaczął popisywać się efektownymi wypadami do siatki, które skuteczne okazały się również w tie-breaku. W nim od stanu 3-3 zdobył cztery ostatnie gemy, po czym odtańczył kankana. To wizytówka jego zwycięskich meczów, odkąd rozpoczął współpracę ze Stocesem, a wynika z nieformalnej ustnej umowy między nimi. W poprzedniej edycji londyńskiej imprezy Kubot osiągnął pierwszy w karierze wielkoszlemowy ćwierćfinał. By powtórzyć ten wynik musi jeszcze wygrać dwa pojedynki, ale nie będzie to łatwe, bowiem w trzeciej rundzie trafia na rozstawionego z numerem ósmym Kanadyjczyka Milosa Raonica.Spotka się z nim w sobotę, a prawdopodobnie w piątek zagra w drugiej rundzie debla, w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem. Rywalami triumfatorów styczniowego Australian Open będą Australijczycy Chris Guccione i Lleyton Hewitt, były lider rankingu ATP World Tour w singlu.W czwartek wieczorem Hewitt będzie walczył w drugiej rundzie gry pojedynczej z Jerzym Janowiczem (nr 15.), ubiegłorocznym półfinalistą tej imprezy. Z Londynu Tomasz Dobiecki Wyniki czwartkowych meczów 2. rundy gry pojedynczej mężczyzn: Łukasz Kubot (Polska) - Dusan Lajović (Serbia) 6:7 (4-7), 7:6 (7-4), 6:3, 7:6 (7-3) Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 14) - Sam Querrey (USA) 4:6, 7:6 (7-2), 6:7 (4-7), 6:3, 14:12 Tommy Robredo (Hiszpania, 23) - Adrian Mannarino (Francja) 6:4, 6:1, 7:6 (7-5) Rafael Nadal (Hiszpania, 2) - Lukas Rosol (Czechy) 4:6, 7:6 (8-6), 6:4, 6:4 Nick Kyrgios (Australia) - Richard Gasquet (Francja, 13) 3:6, 6:7 (4-7), 6:4, 7:5, 10:8 Jiri Vesely (Czechy) - Gael Monfils (Francja, 24) 7:6 (7-3), 6:3, 6:7 (1-7), 6:7 (3-7), 6:4 Simone Bolelli (Włochy) - Philipp Kohlschreiber (Niemcy, 22) 4:6, 6:4, 6:3, 2:6, 7:5 Milos Raonic (Kanada, 8) - Jack Sock (USA) 6:3, 6:4, 6:4 Michaił Kukuszkin (Kazachstan) - Frank Dancevic (Kanada) 6:3, 6:3, 6:2 Kei Nishikori (Japonia, 10) - Denis Kudla (USA) 6:3, 6:2, 6:1