- Turniej się praktycznie dzisiaj rozpoczynał, bo w deblu wynik liczy się od ćwierćfinałów. Bardzo cieszyłem się na to spotkanie, bo wiedziałem, że będzie rywalizacja głownie na serwis i return. Ale przeciwnicy nie dali nam dzisiaj powąchać ani jednej piłki przy swoich serwisach. Praktycznie wyłączyli nas z gry, bo cały czas musieliśmy walczyć o utrzymanie swoich podań i nie mogliśmy się załapać do gry, a im wszystko wychodziło wyśmienicie - powiedział po meczu Kubot. - Nie będę obwiniał Roberta za to, że przegraliśmy mecz. Jesteśmy drużyną i ja jestem po to, żeby go wspierać, kiedy gra mu się mniej układa i wziąć wtedy większy ciężar meczu na swoje barki. Jednak dzisiaj niewiele dało się zrobić, bo nie pozwolili nam właściwie na nic. Jeśli w pierwszym secie, w gemie przełamującym Roberta, ich trzy returny trafiają idealnie w linię, to ciężko jest mówić o przypadku. Wygrali zasłużenie dzisiaj - dodał. W pierwszym secie kluczowało jedyne przełamanie serwisu Lindstedta na 5:3. Tego gema polsko-szwedzki duet rozpoczął od prowadzenia 30-15, ale później były trzy kolejne kończące returny rywali zahaczające o linie. Chwilę później piłka po woleju Polaka zatrzymała się na taśmie. - Szkoda, bo nie załapaliśmy się dzisiaj na grę. Cały czas czekaliśmy, aż Groth przestanie tak świetnie serwować, ale tak się nie stało. Nie dał nam ani jednej szansy na "breaka", zresztą Gołubiew również, do tego świetnie returnował. Jestem bardzo zdenerwowany, b dla takich chwil żyję, jak ćwierćfinał w Wielkim Szlemie. Jestem też zawiedziony, bo ten mecz nam nie wyszedł, powiedzmy sobie szczerze. Być może mogliśmy coś inaczej zagrać, coś jeszcze wymyślić, ale próbowaliśmy różnych wariantów i bez skutku - uważa Polak. W drugim secie ponownie stracił swoje podanie Lindstedt, wyrzucając m.in. na duży aut kończącego smecza, tym razem w siódmym gemie na 3:4. Przy stanie 3:5, dwa niewymuszone błędy Szweda doprowadziły do dwóch meczbol dla rywali, z których wykorzystali drugą szansę, mijając przez środek kortu zmierzających do siatki rywali. - Cóż, faktycznie, nie był to mój dzień, trochę błędów mi się zdarzyło i niestety nie byłem wystarczającym wsparciem dla Łukasza dzisiaj. Widziałem statystyki po meczu i jestem pod wrażeniem, bo wygraliśmy tylko kilka piłek przy ich serwisach. Nie tylko doskonale serwowali, ale i returnowali świetnie, właściwie nie było w ich grze ani jednego słabego punktu. Mimo to uważam ten turniej za udany. Zagraliśmy tu wcześniej trzy bardzo dobre mecz, no i doszliśmy do ćwierćfinału w Wielkim Szlemie - powiedział Lindstedt. Startem w Paryżu polsko-szwedzki debel zakończył okres gry na kortach ziemnych. Teraz będzie się przygotowywał do wspólnego występu na trawie w Halle i do wielkoszlemowego Wimbledonu (rusza 23 czerwca). Pomiędzy tymi turniejami ich drogi się rozejdą, ponieważ Kubot zagra w singlu w s’Hertogenbosch, a Lindstedt wybiera się wtedy do Eastbourne, gdzie jego partnerem będzie Białorusin Maks Mirnyj. - Trzeba teraz o Paryżu jak najszybciej zapomnieć, szczególnie o tym dzisiejszym meczu. Chwilę trzeba teraz odpocząć i szybko przygotować się do gry na trawie, no i uważać, żeby nie złapać jakiejś kontuzji. Ja już w weekend w Halle będę grał w eliminacjach singla, no i z Robertem w deblu. A potem spotkamy się na Wimbledonie. Wierzę, że seria trzech bardzo dobrych i wygranych meczów w naszym wykonaniu tutaj dobrze wróży przed startami na trawie, która bardziej sprzyja naszej grze, niż "cegła" - powiedział Kubot. W półfinale Gołubiew i Groth zmierzą się albo z francuską parą Julien Benneteau, Edouard Roger-Vasselin, albo z Argentyńczykami: Maximem Gonzalezem i Juanem Monaco. We wtorek odpadł ostatni z trzech Polaków w rywalizacji juniorów w singlu. W drugiej rundzie Hubert Hurkacz przegrał z Duckhee Lee z Korei Południowej. 4:6, 6:2, 9:11. W ten sposób dołączył do Kamila Majchrzaka i Jana Zielińskiego, którzy ponieśli porażki w tej samej fazie już w poniedziałek. Hurkaczowi dzień wcześniej nie powiodło się w pierwszym meczu w deblu. Natomiast po południu udział w grze podwójnej rozpocznie duet Majchrzak-Zieliński. Spotka się wieczorem z Austriakiem Lucasem Miedlerem i Australijczykiem Akirą Santillan. Z Paryża Tomasz Dobiecki Ćwierćfinał gry podwójnej mężczyzn: Łukasz Kubot/Robert Lindstedt (Polska, Szwecja, 9.) - Andriej Gołubiew/Samuel Groth (Kazachstan, Australia) 3:6, 3:6