"Rozgrzewałem się na korcie dziewiątym z Yen-Hsun Lu. Mieliśmy zajęcia między 12 a 12.30, potem poszedłem do szatni. Zbierałem się, żeby wziąć prysznic i wtedy przyszedł mój trener Jan Stoces pogratulować, że jestem już w trzeciej rundzie. Oznajmił, że Darcis się wycofał z powodu kontuzji barku, której nabawił się w meczu z Rafaelem Nadalem. Cóż, przebrałem się i poszedłem na kort" - powiedział Kubot. "Taki był finał tej sytuacji. Z Marcinem Matkowskim trenowaliśmy parę układów deblowych przed jutrzejszym meczem w pierwszej rundzie. Nie jest to zbyt częsta sytuacja otrzymanie walkowera w drugiej rundzie Wielkiego Szlema. To prawie jak wygrana w totolotku. Nie chciałbym być teraz w skórze Darcisa, który rozegrał świetny mecz i wyeliminował Nadala, a teraz musiał poddać kolejne spotkanie. Życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia, a sam gram dalej" - dodał. W trzeciej rundzie rywalem 31-letniego Polaka będzie rozstawiony z numerem 25. Francuz Benoit Paire, z którym przed miesiącem poniósł porażkę w drugiej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros. Było to jego czwarte niepowodzenie z tym zawodnikiem, w ich czwartym pojedynku. "Przegrywałem już z nim na wszystkich nawierzchniach, więc trudno powiedzieć, że trawa może mi sprzyjać. Grałem z nim na niej przed rokiem w s'Hertogenbosch. Mam z nim bilans w pełni ujemny, choć nasze mecze były zawsze zacięte. Najbardziej boli to, że w tym roku w Indian Wells nie utrzymałem przewagi po przełamaniu jego serwisu. Tutaj nie mam nic do stracenia. To on jest rozstawiony, to on powinien wygrać, więc będzie na nim ciążyła większa presja. - Choć z bilansem 4-0 ze mną ma on psychologiczną przewagę, to jest to trawa, która trochę zmienia grę. Dlatego jestem optymistycznie nastawiony przed kolejną rundą. Wierzę, że uda mi się przytrzymać wysoką formę, jaką pokazałem w pierwszym meczu tutaj. Myślę, że kluczem do zwycięstwa będzie w piątek skuteczny pierwszy serwis i return, czyli najważniejsze uderzenia na tej nawierzchni. Uważam, że o losach każdego seta mogą decydować dosłownie dwie, trzy piłki. Mam nadzieję, że jutro z Marcinem nie będziemy grać zbyt długo i będę mógł się dobrze przygotować do singla" - zaznaczył. Przed rokiem tenisista z Lubina odpadł w Wimbledonie w drugiej rundzie. Tym razem zdobył już 45 punktów więcej, co pozwoli mu awansować ze 130. w okolice 115. miejsca w rankingu ATP World Tour. To jednak może być wciąż zbyt mało, żeby za dwa miesiące bez eliminacji mógł wystąpić w wielkoszlemowym US Open. "Zdobyte tu punkty dadzą mi trochę oddechu, ale wciąż to za mało, żeby jakoś poważniej zmieniła się moja sytuacja w rankingu. Przydałoby się tu jeszcze przejść co najmniej jedną rundę, a najlepiej dwie i wtedy byłoby dużo lepiej. Po turnieju w Hamburgu będzie "cut off" do US Open, więc czasu jest niewiele na poprawienie rankingu" - powiedział Kubot, który razem z Matkowskim został rozstawiony w deblowej drabince Wimbledonu z numerem 15. W czwartek pierwszymi rywalami polskiego duetu będą Szwed Johan Brunstrom i Raven Klaasen z RPA. Wystąpią też Tomasz Bednarek i Mateusz Kowalczyk przeciwko Litwinowi Ricardasowi Berankisowi i Yen-Hsun Lu z Tajwanu. Tego dnia swoje mecze w drugiej rundzie singla rozegra natomiast trójka Polaków. Agnieszka Radwańska (nr 4.) spotka się z Francuzką Mathilde Johansson, jej młodsza siostra Urszula z Amerykanką Alison Riske, natomiast Michał Przysiężny będzie walczył z Kevinem Andersonem z RPA (27.).