O nowym projekcie poinformowano na konferencji prasowej w Parku Tenisowym Olimpia, gdzie rozgrywany jest Challenger Poznań Open. To właśnie poznańska impreza otwiera tegoroczny cykl. Prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński przyznał, że pomysł organizacji tego typu przedsięwzięcia pojawił się już rok temu, podczas challengera Pekao Szczecin Open. - Rozmawialiśmy o tej inicjatywie, choć wiele osób nasz pomysł przyjmowało z uśmiechem niedowierzania. Związek wcześniej nie miał jednak żadnych tego typu prestiżowych przedsięwzięć. Cieszę się, że udało nam się zrealizować ten projekt. Te turnieje, które wchodzą w skład cyklu, zostały wybrane nieprzypadkowo. Rozgrywane są one na najlepszych obiektach w kraju i są to najlepiej zorganizowane imprezy. Cieszę się, że przy wsparciu sponsorów, polski tenis będzie mógł się bardziej rozwijać - powiedział Skrzypczyński. W skład Lotos Polish Tour wchodzą dwa challengery - poznański (tegoroczna pula nagród wynosi ponad 81 tysięcy dolarów) i szczeciński (162 tys. dolarów), kobiecy ITF Warsaw Sports Group Open (60 tys. dolarów), Narodowe Mistrzostwa Polski w Gliwicach oraz kilka mniej dotowanych turniejów z cyklu ITF WTT. Krzysztof Bobala, dyrektor szczecińskiego challengera i jednocześnie koordynator projektu, przyznał, że głównym celem cyklu jest pomoc polskim młodym tenisistom, których nie zawsze stać na wyjazdy poza granicę kraju. - Dzięki temu, że te turnieje rozgrywane są w Polsce, zawodnikom odchodzi część kosztów związanych z transportem. Czasami mogą gdzieś skorzystać z tańszego noclegu, u rodziny, znajomych. Postaramy się pomóc im przede wszystkim w zdobywaniu punktów do rankingu ATP. Cieszymy się, że mamy Huberta Hurkacza, Igę Świątek, ale chcemy, aby tych Hubertów i Ig było jeszcze więcej - podkreślił. Jego zdaniem z tego projektu skorzystają też organizatorzy, szczególnie tych mniejszych turniejów. - Oni wykonują niezwykle ciężką pracę, jestem dla nich pełen podziwu. Często im jednak brakuje budżetu na marketing i promocję, a to bardzo ważne elementy. Jesteśmy w stanie wesprzeć ich finansowo, ale też materialnie poprzez na przykład przekazanie napojów czy piłek - dodał. Bobala liczy, że w ciągu trzech najbliższych lat uda się organizatorom zwiększyć pulę nagród, a co za tym idzie, zapraszać coraz lepszych zawodników. - My nie wymyślamy nic nowego, tylko wzorujemy się na innych krajach. Choćby Czechach, którzy mają jeden duży turniej w Pradze, ale za to wiele challengerów i futuresów. Nie ukrywam, że też w niedalekiej przyszłości myślimy o małym cyklu turniejów halowych - przyznał. autor: Marcin Pawlicki