Przypomnijmy, że zawodniczka miała lecieć z Kairu przez Warszawę do Nicei na kolejny turniej tenisowy. Ostatecznie została na miejscu. Linie lotnicze przekazały swoje stanowisko. "PLL LOT nie mogły zaakceptować na swoim rejsie obywatelki Federacji Rosyjskiej, działając zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji" - wyjaśniono. Rosjanka ujawniła szczegóły zajścia na lotnisku. "Odebrali mi paszport" Teraz w rozmowie z rosyjskimi mediami Diaczenko opisała szczegóły zdarzenia. Tenisistka wskazuje, że bilet zakupiła kilka dni wcześniej i już wtedy podawała swoją narodowość. Nikt wtedy nie przekazał jej informacji, że nie będzie mogła lecieć, stąd zamieszanie jest dla niej niezrozumiałe. Czytaj także: LOT nie wpuścił Rosjanki na pokład samolotu Na lotnisku wzięli mój paszport i powiedzieli: "Cofnij się, następna osoba". Zapytałam ich dlaczego, a oni odpowiedzieli: "Bo jesteś obywatelką Rosji". To była oznaka nacjonalizmy i rasizmu. Dlatego od razu zapytałam, jak coś takiego jest możliwe i gdzie są jakiekolwiek zasady? Mówiłam, że lecę na turniej i co mam teraz zrobić? Chciałam zobaczyć dokument, który pozwala na takie decyzje - kontynuowała Diaczenko. - Powiedzieli, że nic mi nie pokażą. A przecież nie mogłam im uwierzyć na słowo. No i w końcu pokazali mi dokument z zasadami wpuszczania na pokład, zrobiłam jego zdjęcie. Kiedy zobaczyli, że fotografuję dokument, jeden z mężczyzn zabrał mój paszport i zaniósł na policję. Powiedział, że nie oddadzą mi go teraz i że nie mam prawa robić zdjęć - opisuje tenisistka.