Wycofanie się z turnieju z Charleston, po niegroźnej kontuzji ramienia, sprawiło, że Iga Świątek swój pierwszy mecz w roli światowej jedynki rozegra w Radomiu. Polski przełom w 1995 roku W dawnych czasach poprzedniego systemu Polska nie istniała w świecie jako organizator liczących się turniejów. Przełom lat 80. i 90. sprawił, że powolutku kształtowało się pokolenie młodych tenisistek, dających dość szybko sygnały o sporych możliwościach. Aleksandra Olsza w 1995 roku wygrała juniorski Wimbledon, kilka miesięcy później Magdalena Grzybowska triumfowała w Australian Open. O ile obie Polki do światowego topu ostatecznie nie trafiły, to ich sukcesy wzbudziły większe zainteresowanie kobiecym tenisem nad Wisłą. Czasowo połączyło się to z organizacją pierwszych oficjalnych zawodów zaliczanych do kalendarza WTA - Warsaw Cup be Heroes został rozegrany we wrześniu 1995 roku. Miał jeszcze stosunkowo niską rangę (Tier III), pulę nagród (160 tys. dolarów), a w związku z tym i obsadę. Jedynkę otrzymała Niemka Sabine Hack, 33. w rankingu WTA. Są i gwiazdy: Mauresmo oraz Venus Williams Turnieje w Warszawie odbywały się bez przerwy do 2000 roku, w międzyczasie przyszedł czas wsparcia tenisa przez Ryszarda Krauze i stworzenie kolejnego turnieju w Sopocie. Przez trzy lata Polska miała więc dwie imprezy w kalendarzu, zaczęły pojawiać się gwiazdy. Na te z absolutnego topu trzeba było czekać do 2003 roku, gdy pula warszawskiego J&S Cup skoczyła do 700 tys. dolarów, doszedł do tego bardzo dobry kwietniowy termin. W finale zmierzyły się dwie najwyżej rozstawione zawodniczki: Amerykanka Venus Williams (nr 3) i Francuzka Amélie Mauresmo (nr 7). Starsza z sióstr Williams była już w poprzednim roku liderką WTA, ale oddała to miano młodszej siostrze Serenie i na tron więcej nie wróciła. Za to Mauresmo, która finał wygrała po kreczu Williams w trzecim secie, wskoczy na pierwsze miejsce rankingu w kolejnym roku. Stanie się to cztery miesiące po kolejnej edycji J&S Cup, do którego Francuzka przystąpiła jako światowa trójka, a Venus Williams - jako czwórka. Tym razem to Amerykanka wygrała całą imprezę, pokonując w finale Swietłanę Kuzniecową. Rosjanka cztery miesiące później sprawi sensację i wygra US Open. Te spotkania w stolicy cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, które jeszcze wzrosło, gdy pierwsze kroki w tourze zaczęła stawiać Agnieszka Radwańska. Justine Henin wygrała J&S Cup jako światowa jedynka 16-letnia krakowianka startowała w eliminacjach J&S Cup w 2005 roku, ale nie dostała się jeszcze do turnieju głównego (błyśnie rok później). W nim występowały już dwie Belgijki: Justine Henin i Kim Clijsters - obie to przyszłe liderki światowego rankingu. W Warszawie dopiero dobijały się do topu, zajmowały miejsca 17. i 22. Obie dotarły do półfinału, gdzie jednak Clijsters przegrała z Kuzniecową. W finale Rosjankę ograła za to Henin, która wtedy nie była nawet rozstawiona. I to właśnie ta tenisistka zapisze się wkrótce w historii - wystąpiła w Polsce w roli liderki światowych list. Stało się to 3 maja 2007 roku - Justine Henin ograła wówczas w drugiej rundzie Niemkę Annę-Lenę Grönefeld, a ostatecznie wygrała cały turniej, który miał rewelacyjną obsadę. W Warszawie wystąpiła jako numer jeden światowej listy - to miano dzierżyła przez 61 tygodni, od marca 2007 do maja 2008 roku. I choć zawodowe turnieje nadal odbywały się w Polsce: w Warszawie, a później w Katowicach, to kolejną jedynką na naszej ziemi oficjalnie stanie się w piątek Iga Świątek.