Legenda o porażce Hurkacza: To smutny dzień dla polskiego tenisa
- To smutny dzień dla polskiego tenisa - mówił Wojciech Fibak, były świetny polski tenisista, o porażce Huberta Hurkacza w drugiej rundzie wielkoszlemowego Australian Open, który odbywa się w Melbourne. Rozstawiony z numerem 10. wrocławianin niespodziewanie przegrał z Francuzem Adrianem Mannarino 4:6, 2:6, 3:6.
Spotkanie na John Cain Arena trwało niewiele ponad dwie godziny.
- To smutny dzień dla polskiego tenisa. Wydawało się, że Hubert jest w świetnej formie, jest przygotowany do tego turnieju, dobrze zaaklimatyzowany - grał przecież w ATP Cup w Sydney. Tak więc sądziliśmy, tym bardziej po zeszłorocznym, bardzo udanym sezonie, że Polak raczej poradzi sobie z takim zawodnikiem jak Mannarino, który gra co prawda ciekawy, techniczny tenis. Francuza przecież pokonywali i Jerzy Janowicz, i Łukasz Kubot w pięciosetowym boju w Wimbledonie w walce o awans do ćwierćfinału - stwierdził Fibak.
Co się więc stało w środę z Hubertem, bowiem rywalowi udało się zneutralizować największe atuty Polaka?
- Jak wspomniałem, Mannarino prezentuje się ciekawie pod względem taktycznym, to taki tenis z dawnych lat - uderza piłkę przed sobą, płasko, gra na wznoszącą piłkę, nie odbija mocno, ale jest nastawiony ofensywnie.
- Problem chyba polega na tym, że Hubert nie lubi grać z leworęcznymi przeciwnikami. Przecież Polak na igrzyskach olimpijskich w Tokio przegrał z Brytyjczykiem Liamem Broadym. On gra podobnie jak Mannarino. Kiedy Hubert gra z leworęcznym rywalem, to gorzej postrzega geometrię kortu, nie potrafi wykorzystać wszystkich swoich atutów. To jest dziwne, bo przecież wrocławianin ma świetną technikę, umie grać wolejem, mocno piłkę uderzyć, podciąć, grać po prostu różnorodnie. Dzisiaj trzeba oddać jednak sprawiedliwość Mannarino. W pierwszej rundzie Francuz grał pięć setów z Australijczykiem Jamesem Duckworthem, a potrafił wytrzymać mecz z Hurkaczem pod względem fizycznym. W pewnym momencie wydawało się, że Hubert go dogania, że wygra tego trzeciego seta, a potem 6:0 w piątym. Jestem trochę podłamany, bo liczyłem na spotkanie Huberta z Rafaelem Nadalem w czwartej rundzie. Miałem nadzieję, że uda się dopaść Hiszpana, który przecież długo nie grał - powiedział Fibak.
A może ta niemoc wynika z faktu, że Hurkacz w imprezach wielkoszlemowych spisywał się do tej pory przeciętnie. Nie licząc zeszłorocznego półfinału w Wimbledonie - dochodził góra do drugiej rundy.
- To jest dziwne. Przy wszystkich jego atutach, profesjonalnym sztabie, przygotowaniu, to końcowy wynik powinien być lepszy. To jest jednak tenis, to jest sport i to jest jego piękno. Francuz i Francja się cieszą. Bardzo współczuję Hubertowi, ale wierzę w Igę Świątek, która ma bardzo korzystną drabinkę. Oby ona wykorzystała losowanie. Przeciwniczki, z którymi nie lubi grać, czyli Ashleigh Barty, Barbora Krejčikova, Paula Badosa czy Maria Sakkari są w drugiej połówce. Iga ma więc otwartą drogę aż do półfinału, finału. Miejmy nadzieję, że swoim talentem i doświadczeniem Tomka Wiktorowskiego pocieszy nas po porażce Huberta - zakończył zwycięzca 15 turniejów rangi ATP w grze pojedynczej.
Polakom zostało więc w Australian Open troje singlistów. W czwartek w drugiej rundzie zagrają Iga Świątek, Magda Linette i Kamil Majchrzak.
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.