Drugie rundy w turniejach rangi WTA 1000 często przynoszą niespodzianki, bo wtedy właśnie do gry wchodzą zawodniczki rozstawione. Niby powinny być faworytkami, tak wychodzi z rankingu, ale często trafiają na specjalistki od danej nawierzchni, a same się na niej za dobrze nie czują. Choć o Marcie Kostiuk nie można akurat powiedzieć, że kortów ziemnych nie lubi. Kilka dni wcześniej świetnie walczyła w Stuttgarcie, dotarła do finału, tam zabrakło jej już sił na walkę z Jeleną Rybakiną. I trudno się dziwić - we wcześniejszych czterech meczach spędziła na korcie ponad jedenaście godzin. Szybko dostała szansę do rewanżu na Kazaszce, bo los skojarzył je już w trzeciej rundzie rywalizacji w Madrycie. Warunkiem było to, że obie wygrają swoje mecze w drugiej rundzie. I Rybakina tego dokonała, a Kostiuk - nie. Przegrała z Egipcjanką Mayar Sherif, która - to właśnie ten drugi warunek - doskonale czuje się na mączce. Jeszcze zeszłego lata była 31. rakietą świata, nie jest więc tenisistką anonimową. Szybko odpadasz z "tysięcznika"? Masz drugą szansę, w mniejszym turnieju. Sherif ją wykorzystała Sherif nie dała jednak rady później Rybakinie, w 90 minut ugrała ledwie pięć gemów. Szybko spakowała się i ruszyła ze stolicy Hiszpanii do Katalonii - już wcześniej zgłosiła się do turnieju w Lleidzie. Umożliwia to obecnie regulamin WTA, by zawodniczki, które chcą, ale spoza ścisłej czołówki, mogły próbować swoich sił w turniejach WTA 125 w drugim tygodniu tych dłuższych turniejów. A jeśli im dobrze idzie w tych większych zawodach lub zmienią zdanie - mogą się z nich wycofać. Dlatego też w Lleidzie gra Magdalena Fręch, a do Saint Malo we Francji zgłoszona była Magda Linette. Tyle że ona akurat zrezygnowała. Egipcjanka swój pierwszy mecz w Katalonii zagra dopiero w środę, z Białorusinką Aliaksandrą Sasnowicz, ale na kort wyszła już dzisiaj. Wspólnie z Katarzyną Piter zgłosiły się bowiem do turnieju deblistek, co w pewnym sensie może być zaskoczeniem, bo Sherif gra w parze rzadko. Choć też nie do końca - w przeszłości występowały już razem, próbowały nawet sił w Wielkim Szlemie w Australii. A w Kluż-Napoce trzy lata temu dotarły do finału. Świetne spotkanie Polki i Egipcjanki. Turniejowe dwójki pokonane Tyle że ich rywalkami były dobre deblistki: Amerykanka Asia Muhamad i Indonezyjka Aldila Sutjiadi, obie są obecnie w czwartej dziesiątce rankingu deblistek. I one były uważane za zdecydowane faworytki, miały dwójkę w turniejowej drabince. Tymczasem po wygraniu pierwszego gema... przegrały pięć kolejnych! Aby tego dokonać, Polka i Egipcjanka musiały być piekielnie konsekwentne, bronić swojego podania. A w drugim gemie przegrywały już 0:40, broniły czterech break pointów. Same zaś wykorzystywały takie okazje bezwzględnie. Pierwszy set zakończył się więc wygraną duetu Piter/Sherif 6:2, w drugim było 6:4. Choć zaczęło się niekorzystnie, bo Muhamad i Sutijadi szybko zdobyły breaka. Polka i Egipcjanka na szczęście odpowiedziały tym samym, a w końcówce decydowały detale i łut szczęścia. Piter z Sherif swojego break pointa wykorzystały (5:4), a później obroniły (6:4). O półfinał zagrają z duetem Arantxa Rus/Ana Bogdan (Holandia/Rumunia).