To już oficjalne. Rosyjscy i białoruscy tenisiści nie wystąpią na tegorocznym Wimbledonie. To efekt sankcji sportowych nakładanych na reżim Putina za zbrojną inwazję na Ukrainę. Co prawda władze ATP odcięły się od tej decyzji, ale nie zmienia to faktu, że zawodników z Rosji i Białorusi nie zobaczymy w nadchodzącym prestiżowym turnieju. O tym, jak bolesny jest to cios dla Rosji, świadczą płynące stamtąd reakcje. Prezes Rosyjskiej Federacji Tenisowej, Szamil Tarpiszczew, uznał takie postawienie sprawy za "błędne". Dużo ostrzejszy w ocenie był rzecznik Kremla. "Uczynienie ze sportowców zakładników politycznych intryg jest niedopuszczalne" - grzmiał Pieskow. Z kolei były tenisista Andriej Czesnokow nawołuje, by Daniił Miedwiediew uruchomił możliwości prawne i złożył pozew o zadośćuczynienie za decyzję o wycofaniu go ze startu w Wimbledonie. "Miedwiediew ma potężnego amerykańskiego prawnika. Może pozwać i poprosić Wimbledon o zrekompensowanie mu pieniędzy, które może stracić na braku występu. Może to być 10-15 milionów dolarów. To nie tylko pieniądze za wygraną w turnieju, ale także pieniądze bonusowe" - peroruje ekssportowiec w Match.tv. O wykluczeniu Rosjan i Białorusinów z Wimbledonu dyskutuje się też wewnątrz środowiska tenisowego. Jedna z takich wymian zdań odbyła się w przestrzeni medialnej, a konkretnie w mediach społecznościowych. Novak Djoković krytykuje wyrzucenie Rosjan! "To szalone" Marta Kostiuk wdała się w dyskusję z Johnem Millmanem. "Ukraina potrzebuje pokoju i wolności, nie pieniędzy" Ukraińska tenisistka, Marta Kostiuk, już od tygodni głośno mówi, co myśli o agresji Rosji na jej kraj. Swoje zasięgi na Instagramie wykorzystuje, by pokazywać, z jak wielkim dramatem Ukraińców wiążą się zbrodnicze działania rosyjskich wojsk. "Nie trzeba być politykiem, by wiedzieć, co się dzieje. To żadna tajemnica" - wyjaśniała jakiś czas temu. Ona i Elina Switolina wydały ostatnio oświadczenie, w którym domagają się reakcji społeczności tenisowej (a przede wszystkim Rosjan i Białorusinów) na wojnę w Ukrainie. "Milczenie jest nie do zniesienia, ponieważ prowadzi do kontynuacji mordu w naszej ojczyźnie" - napisały sportsmenki. To nie wszystko. Kostiuk wdała się właśnie w dyskusję z australijskim tenisistą, Johnem Millmanem. Sportowiec uważa, że swoją opinią demaskuje zamiary włodarzy Wimbledonu. Jego zdaniem ich decyzja o zablokowaniu startów Rosjan i Białorusinów wcale nie jest podyktowana troską o Ukrainę, a partykularnymi, osobistymi interesami. Na odpowiedź tenisistki nie musiał długo czekać. Podziękowała Millmanowi, lecz nie zgodziła się z jego punktem widzenia. "Jak wszyscy widzimy, Wimbledon zdecydowanie nic nie zyskał, a napotyka same trudności. Mam nadzieję, że inne turnieje podejmą taką samą decyzję" - stwierdziła. Wcześniej Australijczyk podzielił się pomysłem, aby włodarze Wimbledonu - zamiast blokować starty Rosjanom i Białorusinom - przekazali znaczne fundusze na rzecz Ukrainy. Marta Kostiuk stanowczo odrzuciła ten plan. Co dalej z zawodnikami z Rosji? "Nikt nie powinien stawiać na szali swojego życia"