Polak jest sklasyfikowany na 93. miejscu w rankingu ATP World Tour, a Monfils na ósmym. W 1/8 finału rywalem tenisisty z Lubina będzie zajmujący 44. pozycję na świecie Feliciano Lopez. Hiszpan nieoczekiwanie wyeliminował w piątek rozstawionego z numerem ósmym Amerykanina Andy'ego Roddicka 7:6 (7-2), 7:6 (7-2), 6:4. Będzie to ich drugi pojedynek; w maju ub. roku Kubot przegrał z Lopezem 3:6, 3:6 w pierwszej rundzie turnieju ATP Masters 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. "Feliciano dobrze się czuje na trawie, to jego ulubiona nawierzchnia. Gra lewą ręką, a to zawsze niewygodne dla zawodników. Rok temu przegrałem z nim na mączce u niego w domu na korcie centralnym. Teraz na pewno będzie inny mecz, w którym nie będę miał nic do stracenia, tak jak dzisiaj" - powiedział Kubot. Zaznaczył, że będzie się starał "grać swoje", czyli serwis wolej. "Zapowiada się, że nie będzie zbyt dużo wymian w poniedziałek, bo Lopez też dobrze serwuje i chodzi na siatkę. Gra bardzo dobrze slajsem, co na trawie zawsze jest groźną bronią. Obaj mamy dużą szansę, by stać się czarnym koniem turnieju Wielkiego Szlema, ale dla mnie to będzie po prostu kolejny mecz. Teraz muszę przede wszystkim dobrze zregenerować swoje ciało". Pojedynek z Monfilsem rozpoczął się w piątek, ale przerwały go ulewne opady deszczu przy stanie 3:3 w trzecim secie. Po wznowieniu w sobotę Polak zdobył cztery kolejne gemy, w tym dwa przy serwisie rywala. Natomiast w czwartym secie decydujące okazało się przełamanie podania Francuza na 2:0, bowiem przewagę jednego "breaka" utrzymał do końca trwającego dwie godziny i 16 minut spotkania. "I w piątek, i w sobotę, duży wpływ miała rozgrzewka. Na początku od razu udało mi się przełamać serwis przeciwnika. Dostałem pierwszy punkt w prezencie. Następnie zagrałem super długi return i on popełnił błąd. Dzięki temu miałem przełamanie do przodu i mogłem się koncentrować na wygrywaniu swojego podania" - wspomniał Kubot. Ważnym momentem w sobotniej grze był pierwszy gem czwartego seta. "Męczyłem się na swoim serwisie, ale wreszcie go wygrałem. W końcówce byłem bardzo zdenerwowany, ale to normalna rzecz. Nie mam takiego doświadczenia jak Monfils, jednak zostawiłem na korcie kawał serca" - dodał. Kubot do 125. edycji Wimbledonu przebił się przez trzy rundy eliminacji. W turnieju głównym wyeliminował wcześniej dwóch weteranów - Francuza Arnauda Clementa i Chorwata Ivo Karlovica. W sobotę wygrał szósty mecz z rzędu w Londynie. "Kilka tygodni wcześniej spadłem na 150. miejsce w rankingu i niektórzy już mnie skreślali. Wtedy postawiliśmy z trenerem na grę w eliminacjach dużych turniejów, na zasadzie uda się przebić lub nie. Dzięki temu mogłem spotykać się z lepszymi zawodnikami i to pociągnęło mnie do przodu. Wielkanoc zamiast w domu spędziłem na treningach w Monachium" - wspomniał Kubot.