Para rozstawiona z numerem szóstym wygrała w pierwszej rundzie z Holendrami Thiemo De Bakkerem i Rogierem Wassenem 6:4, 6:3. "To nowe doświadczenie dla mnie, bo nigdy nie miałem jeszcze tak długiej przerwy między meczami w jednym turnieju. Znaleźliśmy się w planie na czwartek, ale deszcz padał, a później wyznaczono nasz pierwszy mecz dopiero na sobotę. Chociaż zagrałem tylko jedno spotkanie w deblu już prawie jestem w drugim tygodniu Wielkiego Szlema, to trochę dziwne" - powiedział PAP Kubot. "To trochę skomplikowało ustawianie grafika treningów, bo w ostatnich dniach musiałem się zapisywać na 8.00. To była jedyna szansa na poodbijanie piłek na głównym obiekcie, a nie na kortach treningowych, które się jednak trochę różnią. Niestety pierwszeństwo zawsze mają singliści i zawodnicy, którzy grają danego dnia" - dodał. W sobotę doszło do sporej niespodzianki, bowiem najwyżej rozstawieni amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie przegrali 3:6, 6:7 (6-8) z Brazylijczykami Marcelo Melo i Bruno Soaresem. Los bliźniaków podzielili Mark Knowles z Bahamów i Amerykanin Mardy Fish (13.), a sporo problemów z przejściem do kolejnej rundy mieli natomiast Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjic (nr 2.) czy Leander Paes z Indii z Czechem Lukasem Dlouhym (3.). "To Wielki Szlem i trudno wskazać faworytów. Wczoraj Nestor i Zimonjic odrobili przełamanie serwisu w trzecim secie i wygrali tie-breaka z 0:3. Jest sporo niespodzianek. Być może dlatego, że zostały zmienione piłki na cięższe i wolniejsze. Jest więcej wymian i dłuższa gra, a zawodnicy dysponujący mocnym serwisem i returnem zostali trochę przygaszeni na korcie. Inicjatywę przejmują specjaliści od wolnych kortów, jak Hiszpanie" - powiedział Kubot. W niedzielę polsko-austriacki debel zagra z Argentyńczykami Leonardo Mayerem i Horacio Zeballosem o miejsce w 1/8 finału. "To będzie ciężki mecz, bo oni zrobili ogromne postępy od ubiegłego roku i są w formie. Przy deszczu i chłodzie cięższe piłki będą im pomagały, tak jak dzisiaj Gabaszwiliemu w wyeliminowaniu Roddicka, któremu serwis nie pomagał i musiał dużo biegać" - dodał polski tenisista. Z Paryża Tomasz Dobiecki