29-letni Kubot jest obecnie 51. w rankingu ATP World Tour i będzie liderem polskiego zespołu. Występując w tym meczu spełni punkt regulaminu Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) dotyczący zasad uzyskiwania kwalifikacji olimpijskiej do Londynu. - Łukasz musi w tym roku zagrać w reprezentacji. Już na jesieni ustaliliśmy z nim, że będzie do dyspozycji drużyny w dwóch spotkaniach w Pucharze Davisa poza lutowym meczem z Madagaskarem (w Warszawie Polacy wygrali 5-0 - przyp. PAP). Obecnie w USA Łukasz wspólnie trenuje z kapitanem drużyny Radkiem Szymanikiem, więc jest to informacja w stu procentach potwierdzona - powiedział szef wyszkolenia w Polskim Związku Tenisowym Wojciech Andrzejewski. Zgodnie z przepisami na igrzyskach mogą grać zawodnicy, którzy znaleźli się choć raz w składzie daviscupowej reprezentacji w okresie półtora roku przed olimpiadą. Kubot ostatnio grał w niej w 2010 roku, więc musi spełnić ten wymóg. Tenisista z Lubina w tym tygodniu wystąpi w imprezie rangi ATP Masters 1000 w Miami. Podobnie Fyrstenberg i Matkowski, obecnie piąty debel w rankingu ATP "Doubles Race to London", który wyłoni osiem par uczestniczących w kończącym sezon turnieju - ATP World Tour Finals w Londyńskiej O2 Arena. Fyrstenberg i Matkowski od kilku lat są filarem reprezentacji i mogą już spokojnie myśleć o przygotowaniach do walki o olimpijskie medale. Zajmują aktualnie ex aequo dziesiątą pozycję w indywidualnym rankingu deblistów. Drugim singlistą będzie ktoś z trójki: Jerzy Janowicz, Michał Przysiężny i Grzegorz Panfil. Rywalizacja będzie się toczyć na twardej nawierzchni typu Taraflex w Hali Widowiskowo-Sportowej OSiR przy ul. Niepodległości 4 w Inowrocławiu. Stawką będzie prawo gry w barażach o awans do Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej. Polska opuściła ją po czterech latach w ubiegłym roku, po porażce w Espoo z Finlandią. Zwycięzca zmierzy się w dniach 14-16 września z Białorusią lub Bośnią i Hercegowiną (w kwietniu zagrają w Mińsku). Polscy tenisiści spotkają się z Estonią po raz piąty, zarazem po raz piąty przed własną widownią. Gospodarze nie okazali się dotychczas zbyt gościnni, bowiem wygrali wszystkie: w 1934 roku w Warszawie 5-0; w 2000 r. w Bytomiu 4-1; w 2002 r. w Gdyni 3:0 (wówczas w Grupie III strefowej); a także w 2005 r. w Gdyni 5-0 (rywale ze względów finansowych zrezygnowali z organizacji meczu u siebie, choć nominalnie byli gospodarzem). - Termin jest dość nietypowy, bo przypada na Wielki Tydzień, a ostatni dzień rywalizacji to będzie Niedziela Wielkanocna. Próbowaliśmy przekonać Międzynarodową Federację Tenisową, żeby zgodziła się przesunąć o jeden dzień jego rozpoczęcie, ale się nie udało. Mimo to mamy nadzieję, że gry będą się toczyć przy pełnych trybunach - powiedział wiceprezes PZT Piotr Szkiełkowski. - Myślę, że Puchar Davisa w Inowrocławiu będzie dla naszych mieszkańców okazją na oderwanie się choć na chwilę od świątecznego stołu. Można przecież wyjść na wiosenny spacer do hali i obejrzeć tam trochę bardzo dobrego tenisa - przekonywał na konferencji prasowej wiceprezes tego miasta Wojciech Piniewski. Z Inowrocławia pochodzi Wojciech Kowalski, tenisista, który w końcówce lat 90. dotarł do 109. Miejsca w rankingu ATP World Tour. Nie udało mu się jednak pójść w ślady Wojciecha Fibaka i awansować do czołowej setki. Uczynił to dopiero przed trzema laty Łukasz Kubot, a w kwietniu 2010 r. był na 41. pozycji. W piątek 6 kwietnia pierwszy z dwóch pojedynków singlowych rozpocznie się o godzinie 14.00. W sobotę start meczu deblowego wyznaczono na godz. 13.00, w niedzielę rewanżowe mecze gry pojedynczej ruszą w południe. Bilety będą sprzedawane w cenie 10 złotych w przypadku jednodniowych (5 zł ulgowe), a także trzydniowe karnety po 25 zł (ulgowy 10 zł).