"Królewski!" - napisał na okładce popularny dziennik "Blic", dodając: "że wygrywając Wimbledon, Djoković udowodnił, że należy mu się pierwsze miejsce w rankingu, które przez ostatnie siedem lat dzielili Roger Federer i Nadal". Oglądający finał na korcie centralnym Boris Tadić, prezydent Serbii stwierdził, że: "omal nie umarł w trakcie meczu". "Mógłbym natychmiast przekazać moje obowiązki Novakowi" - "Blic" cytuje wypowiedź Tadicia. Gazeta "Sportski" nazwała Djokovicia "Księciem Wimbledonu". "Od wczesnej młodości poświęcał każdy moment swojego życia tenisowi, dlatego zasłużył na ten bezprecedensowy sukces" - napisano. Djoković, który poprowadził Serbię do pierwszego zwycięstwa w Pucharze Davisa, w grudniu ubiegłego roku, w niedzielę pokonał Nadala 6:4, 6:1, 1:6, 6:3. Wywołało to niesamowitą falę entuzjazmu w jego kraju. Dziennik "Politika" wydrukował zdjęcie banknotu dinara z twarzą Djokovicia. "Chwała królowi i jego koronie" - napisał dziennik "Vecernje novosti" opisując spontaniczne świętowanie tego sukcesu, które odbywało się na ulicach Belgradu i innych serbskich miast. Djoković "jest balsamem na wszystkie nasze rany" - stwierdziła gazeta, dodając, że: "bitwa pomiędzy dwoma tenisowymi lwami była jedną z najbardziej interesujących w ostatnich latach". Serbowie sukces 24-letniego tenisisty świętować będą również w poniedziałek, po jego powrocie do Belgradu, a centralne uroczystości zaplanowano na godzinę 20 przed budynkiem parlamentu.